Musze się wam przyznać, że do komiksu Katji Klengel pt. „Słuchajcie dziewczyny” podchodziłem, jak pies do jeża. Słuchajcie ludzie! Dziwicie mi się? Po pierwszym przekartkowaniu, gdy zobaczyłem na wewnętrznej stronie obwoluty wklejki, pod postacią, rożnie pokazanych kobiecych narządów rodnych vel płciowych, to stwierdziłem. Olaboga wagino plastyka, znaczy się, jeszcze tylko wagino plastyki tu potrzeba! Ba, pomyślałem sobie, toż to kolejna nawiedzona feministka. Dziwicie mi się? Co byście zrobili, gdyby powstał komiks wytapetowany męskimi atrybutami na wewnętrznej obwolucie? Czy chciałoby się wam czytać, taki na pierwszy rzut oka wulgarny komiks?
„Słuchajcie dziewczyny” musiał swoje odleżeć na kupce wstydu, ale ponieważ zawsze recenzuje komiksy otrzymane, to podjąłem się przeczytania i ocenienia niniejszego tytułu. W kilku żołnierskich słowach (zdaniach) opisze wrażenia z tej lektury. Na marginesie. Ciekawostką jest fakt zbudowania tej całej narracji na jednoplanszówkach, czyli na jednym rozpisanym w obrazie kadrze ujętym na jednej stronie. Kontynuując!
Po pierwsze, jest to komiks dla dojrzewających dziewczynek i ich mamusiek. Pod drugie, jest to komiks napisany w swoistym kodzie kulturowym, w którym Katja Klengel wyrosła. Ściśle nawiązuje do jej dzieciństwa, do lat 90-tych XX wieku. Po trzecie, dzięki temu oparciu na życiorysie autorki, jej życia w czasach tamtej popkultury, jej zainteresowań, jej dzieciństwa, to niniejszy komiks jest przystępny dla osób (rodziców) żyjących w tamtych czasach, w tym dla piszącego te słowa, a znającego ten kod kulturowy.
Zaprezentowane tu siedem komiksowych nowel opisuje świat z tego okresu, a widziany przez dojrzewającą Katji Klengel. Ma ona problemy z owłosieniem, ma problemy samoakceptacją, które mocno zwalcza! Autorka opisuje (obrazuje z ogromną dawką samokrytycyzmu) swoje życie i fenomenalnie ujmuje, każdy aspekt bycia dzieckiem, a ten korowód zdarzeń i podporządkowania się kodowi kultowemu daje jej kopa do działania i odgryzanie się np. w szpitalu. Nasza bohaterka vel autorka jest feministką. Wg mnie w dobrym senie patrzenia na feminizm. Pokazuje, iż walczy o siebie, aby w przyszłości być dobrym, dojrzałym i psychicznie poukładanym człowiekiem.
Podsumowując! Droga Czytelniczko i drogi Czytelniku, zaprezentowane tu opowieści są pełne radości tworzenia i ogromnego sarkastycznego poczucia humoru. Czyta się to szybko i przednio! Ba! Jest to jeden z tych komiksów, które pozytywnie zaskakują po przeczytaniu. I nie jest nasączony debilizmami ideologicznymi. Nie zmienia to faktu, iż na pierwszy rzut oka wygląda na komiks wulgarny. Aczkolwiek, także trzeba to napisać wprost! Pedagogicznie jest to komiks bardzo potrzebny i ujęty w błyskotliwym sposób, lecz i bardzo stricte skierowany do rodziców i ich dojrzewających córek.
Polecam!
|
autor recenzji:
Dariusz Cybulski
31.05.2020, 11:47 |
KRÓTKI KOMIKS O DOJRZEWANIU
To komiks o dziewczynach i dla dziewczyn. Tych, które powoli odkrywają swą seksualność. To też poniekąd autobiografia niemieckiej autorki Katji Klengel.
„Słuchajcie dziewczyny!” to komiks mocno na czasie. Gdy wielu Polaków chciałoby utrzymywać swe pociechy w przekonaniu, że dzieci przynosi bocian, albo znajduje się je w kapuście, kontrowersyjny może być nawet ślimak, a o normalnym wychowaniu seksualnym w szkołach można zapomnieć, każdy przejaw seksualnej normalności jest ważny. Katja Klengel w swej książce spróbowała opisać co dzieje się z dziewczyną, gdy zaczyna odkrywać swe ciało. Czyni to z dystansem i humorem. Potrafi zakpić z włosów łonowych, depilacji nóg czy określeń „tam na dole”. „Tam na dole”… Bo przecież srom brzmi gorzej niż Sauron! Nie mówiąc już o takich rzeczach jak masturbacja czy orgazm. A to przecież część seksualności, o której powinno się rozmawiać, a nie chować za grubą, ciężką kotarą.
O otwartości autorki na normalność świadczy już okładka książki. To właśnie Katja ze swoimi przyjaciółkami w trakcie jednej z podróży przez siebie. Podróży przez krainę gdzie można rozmawiać o ciąży, zależności finansowej od rodziny, zardzewiałych żyletkach (ich duch prześladuje autorkę-bohaterkę w jednej z opowieści) i randce w ciemno z życiowymi palantami. Można też przełamywać mury (symbolem jest Mur Berliński) myślenia o strefach dla dziewczynek i strefach dla chłopców. Przecież pośrodku, między nimi, też jest życie!
Prócz wyjętych z życia sytuacji, autorka w komiksie uchwyciła też ducha czasów, w których przyszło jej dojrzewać. Szkołę, idiotyczne teleturnieje czy zabawy lalkami Barbie (choć Lego brata też było doskonałą zabawką, notabene przełamującą stereotypowe myślenie). Ale na planszach pojawia się też kultowy magazyn „Bravo”, w którym drukowano porady dla nastolatków oraz mity dotyczące seksualności. Autorka nie ukrywa też swej miłości do „Czarodziejki z Księżyca”. Wpływy tej kultowej mangi widać zresztą w kresce, będącej połączeniem właśnie mangi i prawdziwego undergroundu, gdzie nie ma tematów tabu.
Swą pracę Katja podzieliła na siedem rozdziałów. Sześć z nich wcześniej okazało się w internetowym magazynie „Broadly”. Siódmy – dorobiony – jest już połączeniem kreski z fotografią. Specyficzny jest układ opowieści. Nie mamy bowiem do czynienia z klasycznym komiksem, ale ułożonym w narracyjny cykl zestawem całostronicowych ilustracji.
Katja w „Słuchajcie dziewczyny!” niewątpliwie porusza w swej pracy istotne tematy. Patrząc natomiast na jej komiks szerzej – z perspektywy artystycznej – wyraźnie odbiega on od innych propozycji warszawskich „Marginesów”. Edytora, który przyzwyczaił nas raczej do "wypasionych" graficznie komiksów-biografii.
Andrzej „Mamoń” Kłopotowski
|
autor recenzji:
Mamoń
27.05.2020, 21:39 |
VIVA LA VULVA!
Komiks kobiecy ma się w ostatnich latach całkiem nieźle. W świecie opowieści obrazkowych spod szyldu superhero przybywa autorek i wnoszą one sporo świeżości do skostniałego schematu. Ale są też i ważniejsze opowieści, tworzone przez kobiety, o kobietach, o ich codziennych sprawach i do kobiet skierowane. Z ich jakością bywa różnie, ale na szczęście „Słuchajcie dziewczyny!”, autobiograficzna powieść graficzna Katji Klengel, to całkiem udana, warta poznania historia, która nie tylko płci pięknej może przypaść do gustu.
Zaczyna się, niczym „Forrest Gump”. Niespełna trzydziestoletnia Katja siedzi na ławce (w metrze, bo w metrze, ale jednak) obok obcych ludzi i zaczyna snuć swoją opowieść. Wy nie znacie mnie. Ja nie znam was. Jednak niebawem się to zmieni…
I tak oto poznajemy jej życie. Życie dziewczyny urodzonej w 1988 roku, miłośniczki komiksów, która po maturze poszła na Akademię Sztuk Pięknych, by przekonać się, że jednak od klasycznego malarstwa woli opowieści graficzne. Ale to nie o tym opowiada niniejszy komiks, a o intymnych szczegółach egzystencji Katji. O jej dojrzewaniu, płciowym, ale i mentalnym. Dojrzewaniu do zrozumienia swojego ciała, własnych potrzeb i tego, co to właściwie znaczy być kobietą. Pierwsza miesiączka, pierwszy raz, odkrywanie znaczenia łechtaczki, a wreszcie próba wyrwania się z klatki stereotypów, w których tkwi społeczeństwo od ponad pół wieku.
Tak w skrócie przedstawia się powieść graficzna „Słuchajcie dziewczyny”. Swoiste rozliczenie zarówno ze wzmiankowanymi stereotypami i własną seksualnością. Przede wszystkim jednak to forma rozliczenia z tematami tabu. Miesiączkowanie, choć zwyczajne, do dziś jest tak wstydliwe, że w reklamach podpasek krew ma kolor niebieski. Łechtaczka to organ tak wyklęty i pomijany, że są osoby, które nie wiedzą o jego istnieniu. A to tylko dwa spośród wielu tematów, o jakich wprost, bez skrępowania i ze szczerością podejmuje się autorka, czasem wspominając rzeczy iście żenujące czy wręcz śmieszne (pokazywanie koleżankom… włosów łonowych).
Jednocześnie są tu rzeczy bardziej uniwersalne. Niewiele, ale jednak. Bo w końcu to także manifest pokolenia wychowanego na „Harrym Potterze”, klockach Lego i mangach, więc każdy czytelnik wychowany w latach 90. znajdzie tu coś dla siebie. A wszystko to podane stylem, na styku mangowej estetyki i amerykańskich komiksów niszowych (autorka sama mówi, że inspirowała się pracami Naoko Takeuchi, mangaczki, która stworzyła „Czarodziejkę z Księżyca”), która dobrze pasuje do „Słuchajcie dziewczyny!”.
Zainteresował Was temat? A zatem sięgnijcie, bo to dobry komiks. Nie wszystko wyszło w nim idealnie, ale jako całość jest udany i wart poznania. Komiks sentymentalny, rozliczeniowy, ale też i stanowiący swoisty pean na cześć kobiecości.
|
autor recenzji:
wkp
23.05.2020, 06:42 |