Czarne nenufary to thriller kryminalny z udziałem trzech fascynujących kobiet. Miejsce to znajduje się w malowniczym Giverny, mieście słynącym z ogrodów Claude Moneta. Jak dowiedziałam się z anime Great Pretender (tak, z anime można wiele ciekawostek wyciągnąć!) Monet malował nenufary z tych ogrodów przez ostatnie 30 lat życia. Obrazów powstało na pewno ponad 230, nic więc dziwnego, że jak tylko ogrody stały się otwartym miejscem, to zjeżdżają do miasteczka turyści i artyści.
Fabuła powieści graficznej (i powieści, której jest adaptacją) skupia się niby wokół trupa, ale jest on pretekstem do ukazania małego miasteczka i nudy, marazmu jakie w nim ogólnie panują. Tu ploteczka goni ploteczkę, a większość osób, w tym nasze trzy panie, chciałyby wyrwać się z tej dusznej atmosfery. Każda ma na to swój sposób i, niestety, udaje się to tylko jednej z nich. Jest ona ponadto właścicielką białego kruka: jedynego obrazu Moneta namalowanego w ciemnych barwach, „Czarnych nenufarów”.
Nie chcę za dużo spoilerować, ale muszę złożyć głęboki ukłon scenarzyście, Frédéricowi Duvalowi. Bazując na wspaniałym materiale Michaela Bussiego stworzył powolną jak życie w Giverny, ale wciągającą historię. To, jak operuje scenami, jak łączy różne miejsca i części historii, aby powoli naokoło wszystko ukończyć, jest niesamowite. Szczególnie muszę pochwalić wszelkie przeskoki czasowe. Autorzy wykonali naprawdę dobrą robotę, sprawiając, że zmiany linii czasowej są wręcz niezauważalne tak płynne. Na tyle, że dopiero pod koniec zauważamy, ze nie jest to wcale płynna historia! Oj, dałam się nabrać, dałam!
|
autor recenzji:
MonimePL
28.07.2022, 12:50 |
Rozpocznę od tego, iż „Czarne nenufary” od wydawnictwa Marginesy są komiksem wydanym na takim wypasie, że klękajcie narody! Powiększony format (237 x 310 mm), twarda oprawa, pachnący czerpany papier, to wszystko świadczy o wysokiej jakość tego tomiszcza, lecz najbardziej dla portfela pozytywnie zaskakuje cena. Cena po rabatach, poniżej 50 złotych, jest po prostu niska. Ba, to grzech nie kupić sobie niniejszego komiksu, który (wizualnie) prezentuje się monumentalnie. Tymczasem, ta komiksowa opowieść będąca adaptacją bestsellerowej i nagradzanej powieści kryminalnej Michela Bussiego, jest warta grzechu. I to pod wieloma względami!
Adaptacji komiksowej doskonali – scenarzysta Frederic Duval i ilustrator Didier Cassegrain. Wykonali z takim rozmachem i pieczołowitością, że czytanie tego komiksu jest prawdziwą radochą. Albowiem lektura (scenopis i oprawa graficzna) wciąga w swój instygujący świat niesłychanie.
Akcja komiksu rozpoczyna się 13 maja 2010 roku, w małej francuskiej mieścinę. Senne Giverne, znane z prac impresjonisty Claude'a Moneta, stało się miejscem morderstwa. Tamtejszy okulista, niejaki Jerome Morval został bardzo brutalnie zabity: po pierwsze dźgnięty nożem, następnie uderzony kamieniem w głowę i nie dość tego, to utopiony w lokalnym cieku wodnym. Kto śmiał i chciał w taki okrutny sposób zabić tego delikwenta? Potem ta persona zamordowała kolejne dwie osoby? Kto stoi za morderstwami?
Ba! Jedynym niemym świadkiem wszystkich zbrodni był Neptun, tutejszy pies (obieżyświat).
Nie ma litości dla mordercy! W tym zapyziałem miasteczku i obleganym przez (japońskich) turystów, pewne trzy kobietki „coś” wiedzą. Wiedzą, ale nie powiedzą. Czy w tym wszystkim połapie się inspektor Serenac?
Droga Czytelniczko! Drogi Czytelniku, wybacz mi, lecz dalszego zarysu fabuły nie zdradzę, ale dodam od serca! Czyta się ten komiks wspaniale.
Niniejsza komiksowa adaptacja jest bardzo wciągająca i niejednoznaczna. Opowieść jest wielowątkowa i zbudowana została na obrazie zamkniętego społeczeństwa (miasteczka). Ma w sobie „coś”, z quasi teatralnego wyrazu artystycznego, a zarazem podobnego w klimacie do kultowego filmu „Grand Budapest Hotel”. Np. płynnie - z rozmowy na pierwszym planie dwóch policjantów przechodzi na drugoplanowe postacie, które kontynuują (nieszablonowo) kolejne scenariuszowe wątki i inne intrygi.
Taki sposób gęstej narracji i śledztwa jest bardzo wciągający. Na pierwszy rzut oka, tu nie wszystko jest takie, jakie być powinno i co rusz opowieść ta zmienia rytm i zmienia motywy. Tu tajemnica, zakrywa koleją tajemnicę. Ale? Od razu uprzedzam, pojawiają się dziwne i (początkowo) niespójne odpowiedzi oraz (niespodzianki) wątki erotyczne. Uwaga! Z tej przyczyny uprzedzam, że tytuł ten jest skierowany do dojrzałego odbiorcy.
Nie zmienia to faktu! Ma to wszystko swój smaczek i sens w narracji i nie jest wulgarne. Czyta i ogląda się to wszystko przednio! Albowiem ilustracje Didiera Cassegrain - w duchu impresjonizmu i quazi realizmu, są bardzo malarskie i plastyczne. Są dopracowane w każdym calu, a nawet niosą w sobie np. odrobinę z klimatu i sznytu z animacji Disneya.
Podsumowując! „Czarne nenufary” ma w sobie wszystko, aby stwierdzić, że jest to prawdziwy komiksowy hicior! Tym bardziej stwierdzam, że warto posiadać go w swojej biblioteczce, a nawet zakupić na prezent dla bliskiej osoby, nawet dla takiej, która nie czytała komiksów.
Zdecydowanie polecam!
|
autor recenzji:
Dariusz Cybulski
28.06.2020, 19:31 |
TRZY KOBIETY I TRUP
„Czarne nenufary” to bardzo pozytywnie zaskakujący komiks. Jako, że nie jestem fanem kryminałów, siłą rzeczy mniej kręcą mnie tego typu opowieści, choć zawsze daję im szanse, jeśli wydają się być interesujące. Na szczęście niniejsza powieść graficzna to bardzo przyjemna lektura łącząca w sobie sielskie, idylliczne niemal klimaty, z mrokiem, przemocą i tym podobnymi tematami. A wszystko to w urzekająco zilustrowanym albumie, po który naprawdę warto jest sięgnąć.
Opowieść przenosi nas do Giverny, normandzkiego miasteczka, gdzie Monet namalował Nenufary. To właśnie tu żyją trzy kobiety: wredna staruszka mieszkająca w młynie nad strumieniem, 36-letnia kłamczucha zajmująca lokum na poddaszu pewnego domu, która jak dotąd (a właśnie dotąd jest tu słowem kluczowym) nie zdradziła swojego męża i jedenastoletnia egoistka z małego domku, z którą chcą chodzić wszyscy chłopcy. Każda inna, każda jakże odległa od pozostałych, ale wszystkie łączy jedna rzecz: chcą uciec z tego miasteczka, które traktują jak więzienie. Wkrótce połączy je coś jeszcze. W mieście dochodzi do zbrodni, a kluczem do rozwikłania zagadki morderstwa mogą być właśnie one. Ale co tak naprawdę dzieje się w Giverny? I czym te wydarzenia się skończą?
„Czarne nenufary” to komiksowa adaptacja wydanej w roku 2011 powieści pod tym samym tytułem. Powieści, która stała się wielkim hitem i zgarnęła wiele nagród dla najlepszego kryminału roku. Brzmi obiecująco? Dla mnie niekoniecznie, bo na rynku trudno znaleźć naprawdę dobre książki z tego gatunku, więc nawet jeśli jakaś zdobywa wyróżnienie, należy traktować ją jako mniejsze zło, niż faktycznie dobry wybór. Jeśli chodzi o powieść Michela Bussiego nie miałem okazji jej czytać, więc i nie wypowiem się na jej temat, ale za to komiks oparty na jej motywach to kawał bardzo dobrej powieści graficznej, wartej polecenia nie tylko miłośnikom kryminałów.
Od sielskiego widoku stawu pełnego nenufarów, stawu otoczonego zielenią i z charakterystycznym mostkiem w tle, przez pełne namiętności i brudu sceny erotyczne i widok zwłok spływających z nurtem, po kolejne ujęcie stawu, ale już w bardziej ponurej atmosferze. Taką podróż w czasie i przestrzeni odbywamy wraz z bohaterami „Czarnych nenufarów”. Podróż pełną tajemnic i małomiasteczkowego klimatu, których nie powstydziłby się chyba sam Stephen King. Klimatu czasem ocierającego się o malarstwo Moneta, czasem wręcz o estetykę amerykańskich reklam z lat 50. XX wieku. Akcja jest ciekawa, o dziwo spokojna i pozbawiona brutalności, bohaterowie dobrze nakreśleni, a świat intrygujący i ujmujący.
Najlepsza jednak i tak pozostaje szata graficzna. Kreska łącząca stylistykę europejskich i amerykańskich komiksów, uzupełniona o tradycyjnie nakładany, przyjemnie pastelowy kolor, robi duże wrażenie i doskonale oddaje wszystkie aspekty opowieści: sielskość, mrok, erotyzm, zwyczajność… Ociera się przy tym o prawdziwy artyzm, chociaż jest stosunkowo prosta i znajoma.
Kto lubi dobre komiksy i dobre kryminały powinien „Czarne nenufary” poznać. To świetna lektura, o jakiej łatwo się nie zapomina i do jakiej – szczególnie od strony graficznej – chce się wracać. Polecam, jak rzadko który komiksowy kryminał.
|
autor recenzji:
wkp
26.06.2020, 07:15 |
ZBRODNIA U MONETA
Przyciągające dziś miłośników Claude’a Moneta miasteczko Giverny staje się tłem wydarzeń stanowiących fabułę „Czarnych nenufarów”. Powieści kryminalnej, przełożonej na język komiksu.
Giverny to leżąca opodal Sekwany mieścina na północny-zachód od Paryża. To właśnie tu zmarł Claude Monet (1840-1926). Tu też powstawały jego słynne „Nenufary” - cykl około 250 obrazów ukazujących jego ogród - jakie artysta malował przez trzy dekady. Turyści zjeżdżają tu, by poczuć klimat znany z twórczości impresjonisty. Zachodzą na jego grób przy miejscowym kościele, oglądają kolekcję dzieł impresjonistów, zaglądają do domu artysty. Teraz do Giverny można zajrzeć bez długiej wyprawy przez Europę. Przenosimy się tam za pomocą komiksu. Bazą do niego była wydana w 2011 książka, jaką napisał Michel Bussi. Bestseller na scenariusz komiksowy przerobił Fred Duval. A całość zilustrował Didier Cassegrain.
Komiks zaczyna się słowami: „Trzy kobiety żyły w miasteczku. Pierwsza była wredna. Druga była kłamczuchą. Trzecia była egoistką. Miasteczko nosiło ładną ogrodową nazwę. Giverny. Pierwsza mieszkała w wielkim młynie nad strumieniem przy Chemin du Roy. Druga miała lokum na poddaszu nad szkołą przy ulicy Blanche-Hoschedé-Monet. Trzecia żyła z matką w małym domku o złuszczonej fasadzie przy ulicy Château D’Eau. Różniły się wiekiem. I to bardzo. Pierwsza miała 80 lat i była wdową. Prawie. Druga miała lat 36 i nigdy nie zdradziła swojego męża. Jak dotąd. Trzecia miała skończyć 11 lat i wszyscy chłopcy ze szkoły chcieli z nią chodzić.”
Trzy kobiety. W różnym wieku. W jednym miasteczku. A może to wcale nie trzy kobiety? Może to ta sama kobieta w różnym wieku? Może spotykają się w jednym miejscu i w jednym czasie nie faktycznie, ale sceny budujące historię współczesną przeplatają się ze wspomnieniami i wypadami w przyszłość? Może mamy jedno miejsce i trzy czasy? Przyznaję, początkowo to zaskakuje. Ale finał wynagradza wszelkie niedomówienia i niejasności. Ani mi w głowie, by go zdradzić. Po co mielibyście wtedy czytać kryminał, w którym już wiecie kto zabił?
A zabójstwa są. I to trzy. Pierwszym denatem znalezionym w 2020 roku jest Jérôme Morval. Specjalista od chirurgii oczu. Ma przy sobie pocztówkę z – jakże by inaczej – nenufarami Moneta i tajemniczą treścią na odwrocie: „Zgadzam się, by marzenia jako zbrodnie sądzić”. Ważny jest też inny dopisek. „Wszystkiego najlepszego z okazji 11 urodzin”. Drugie zabójstwo miało miejsce w roku… 1937. Trzecie wydarzyło się mniej więcej w tym samym czasie. Dwa ciała znaleziono w rzece. W przypadku ostatniego ktoś postarał się, by szybko zniknęło… Co je łączy? Jakie tajemnice kryją przed mundurowymi – na czele których stoi inspektor Laurenc Serenac – miejscowi? Czy naprawdę mówią im wszystko? Czy może Givenry ma swoje mroczne tajemnice. Niczym nenufary, których Monet miał namalować znacznie więcej, niż oficjalnie się mówi?
„Czarne nenufary” to rasowy kryminał z impresjonistycznymi odniesieniami. Już samo osadzenie akcji w Givenry sprawia, że duch Moneta musi się unosić ponad fabułą. Zjawiają się w tekście odniesienia do impresjonistów (jedną z ofiar jest malarz) i ich dzieł. Ale są tłem dla zagadki, w której do kłębka prowadzi jeden z trzech sznurków. Pierwszym jest pasja do malarstwa. Drugim – zdrada. Trzecim – nieślubne dziecko… A może nie tylko jeden?
Więcej ducha Moneta – czy szerzej impresjonistów - wyczuwamy w warstwie graficznej komiksu. Didier Cassegrain umiejętnie wykorzystał światło, cienie, kolory, które w malarstwie impresjonistycznym budowały cały nastrój. Pozwolił sobie na malarskie impresje, ale też bezpośrednie nawiązania, Na jednym z kadrów pojawia się katedra w Rouen, właściwie stałym elementem są kwiaty - czy to żywe, czy w postaci wzoru np. na sukience. Również w jego stylu pracy jest coś z malarstwa – plansze są malowane bezpośrednio na ołówkowym szkicu. Znika więc ostry, czarny tusz, dzięki czemu tła i plenery są małymi, malarskimi dziełami sztuki zamkniętymi w komiksowych kadrach.
Komiks i dla wielbicieli kryminałów, i dla miłośników sztuki.
Andrzej „Mamoń” Kłopotowski
|
autor recenzji:
Mamoń
24.06.2020, 21:11 |