autor recenzji:
Dariusz Cybulski
24.09.2020, 00:51 |
POWRÓT DO GWIAZDOZBIORU AQUARIUSA
Ten album może być niezłym zaskoczeniem dla tych, którzy Zbigniewa Kasprzaka – znanego na Zachodzie jako Kas - kojarzą jedynie z seriami "Yans" czy "Halloween Blues". Zanim rozpoczął międzynarodową karierę, w latach 80. XX wieku tworzył w Polsce. "Bogowie z gwiazdozbioru Aquariusa" to antologia zbierające te właśnie prace. Dokładniej dostajemy w niej tę część dokonań Zbigniewa Kasprzaka, które dotyczą tematyki science fiction i fantasy.
A Zbigniew Kasprzak był jednym z tych twórców, którzy w schyłkowym PRL publikowali w miarę regularnie. Wprawdzie nie stworzył wtedy jednej, długiej serii, ale na koncie ma kilka udanych kreacji. W dodatku stworzonych w manierze, która okazała się być przepustką do zachodniego świata. Kasprzak nie tworzył komiksów humorystycznych, ale takie, które wpisywały się w popularny nurt science fiction. Tytułowi "Bogowie z gwiazdozbioru Aquariusa" pierwotnie ukazali się w dwóch zeszytach. Identyczne wydanie miała też dylogia "Gość z kosmosu"/"Zbuntowana". Pierwszy z komiksów opowiada o przemierzającej gwiezdne przestrzenie grupie mieszkańców systemu Skata, wziętych na Ziemi za tytułowych bogów. Na naszym globie, 45 stuleci przed naszą erą, próbują wesprzeć lokalną społeczność zamieszkującą u podnóża Himalajów, przeprowadzając ją w żyzne doliny między Eufratem a Tygrysem. Druga dylogia to już wycieczka w przyszłość, do roku 2073. Ziemia oczekuje na niezwykły obiekt jaki ma spaść do oceanu Spokojnego. Do końca nie wiadomo, czy to meteoryt, czy może obiekt za sterami którego zasiadają przedstawiciele obcej cywilizacji.
I o ile pierwszy z komiksów kojarzyć się może z popularnymi w latach 80. komiksami rysowanymi przez Bogusława Polcha na bazie hipotez Ericha Von Dänikena, to drugi ma już bardziej oryginalną fabułę osadzoną na odwiecznym pytaniu o to, czy jesteśmy sami we wszechświecie. Pojawiają się tu też wizje przyszłości rodzące się w głowach osadzonych w PRL-owskich realiach. Wynika z nich, że już za pięćdziesiąt lat mamy jeździć elektrycznymi samochodami, latać mikrosamolotami, zaś w domach drukować gazety… Hm. W sumie mamy to już i dziś. Oryginalni są tu bohaterowie. Geolog Robert Kord i jego żona to przecież młodzi Zbigniew i Grażyna Kasprzakowie! Proszę zajrzeć na stronę 104 i porównać postacie choćby z czarno-białym zdjęciem Kasprzaków zamieszczonym w trzecim tomie zbiorczym serii "Yans".
Nieco z innego świata jest "Zagłada Atlantydy" - mitologiczna historia, opowiadająca o upadku cywilizacji, jaka miała być pochłonięta przez wody. Scenarzystka Wiesława Wierzchowska pokazała dwie hipotezy dotyczące kresu mitycznego lądu. Pierwsza dotyczy greckiej wyspy Santorini. Druga – tajemniczej Atlantis leżącej już na Atlantyku. Pierwsza jest okazja do zaprezentowania wierzeń starożytnych Greków i Egipcjan. Druga – dodatkowo też cywilizacji wzorowanej na ludach Ameryki Środkowej i Południowej. Wreszcie i jedna, i druga są dla Kasprzaka okazją do pokazania swego kunsztu, jako rysownika świetnie czującego historię i sztukę.
Znalezienie starych wydań tych komiksów w antykwariatach nie sprawia większych problemów. Dlatego bardziej wartościowe w antologii są mniej znane prace artysty. Najstarsza z nich to stworzona w 1978 roku nowelka "Regenerit". Fabularnie oparta na schemacie, w którym pojawia się dwóch naukowców – ten dobry i ten zły – oraz wynalazek, który w zależności od sposobu użycia może stać się zbawieniem bądź niekonwencjonalną bronią. W tym przypadku fajnie jest zobaczyć rysunkowe, nie do końca wprawne jeszcze plansze dziś uznanego, europejskiego twórcy. Nieco lepiej wypada "Eksponat AX" – komiks, który pojawił się w pierwszym w ogóle numerze kultowego miesięcznika "Fantastyka", wydanym w 1982 roku. Tadeusz Markowski wymyślił kosmiczne muzeum, gdzie gromadzone są najdziwniejsze eksponaty. Funkcjonujące sprawnie do chwili, gdy nie pojawia się w nim załoga z "Arystotelesa".
Prawdziwą perełką antologii jest "Człowiek bez twarzy" ze scenariuszem Andrzeja Krzepkowskiego. Komiks ten pierwotnie wydawany był w odcinkach na łamach "Fantastyki". Później przypomniał go krakowski magazyn "KKK". Teraz w końcu każdy będzie mógł przeczytać opowieść o Alfredzie Jaasie, przypadkowym świadku napadu na bank… przeszczepów. Reporterze, który na Wenus ma stworzyć materiał o gościu zamieszanym w "aferę butową", kiedy indziej przyjrzeć się sprawie przemytników powietrza czy obserwować zjazd Ligi Emancypantek Przestrzennych. A w międzyczasie nie zapominać o szaleństwach – i knajpianych, i łóżkowych. Właśnie "Człowiek bez twarzy" jest najlepszym dowodem na śmiałe operowanie kreską i kadrowaniem przez autora. Ten komiks i dziś jest na wskroś nowoczesny, kojarzący się z wizjonerskimi dokonaniami Moebiusa, odjazdami Kaji Saudka oraz elegancką kreską Bogusława Polcha czy jego guru - Paula Gillona.
Antologia Zbigniewa Kasprzaka - dopełniona szkicami Zbigniewa Kasprzaka i tekstami Adama Ruska poświęconymi jego twórczości - ukazuje się w serii "Klasyka Polskiego Komiksu". Tej samej, w której Egmont przypomniał ostatnio m.in. prace z legendarnego magazynu "Relax" (w trzech grubych tomach: żółtym, niebieskim i zielonym), czy dokonania nieco zapomnianego - nazywanego polskim Philippe’m Druilett’em - artysty Waldemara Andrzejewskiego (album "Wehikuł czasu i inne opowieści"). Niestety, tym razem wydawcy w kość dały słabej jakości materiały graficzne, na których musiał bazować. W antologii częściowo wykorzystano skany wydań z lat 80., co chwilami mocno daje po oczach.
Mam też wrażenie, że Zbigniew Kasprzak, który przygotował do tego wydania nową ilustrację okładkową, nieco przedobrzył. Postarał się "upchnąć" na niej elementy z właściwie wszystkich komiksów składających się na zbiór. I wyszedł lekko niestrawny miszmasz, ze zbyt wielką ilością grzybów w barszczu. Znacznie lepiej wypadają dorysowane współcześnie stronice tytułowe do "Człowieka bez twarzy" czy "Eksponatu AX". A wystarczyło skorzystać z doskonałej okładki do zeszytowego wydania pierwszej części "Bogów z gwiazdozbioru Aquariusa" właśnie…
Na początku wspomniałem, że antologia zbiera prace autora spod znaku fantastyki. A to oznacza, że do wydania pozostają jeszcze historyczne komiksy Zbigniewa Kasprzaka z tamtego okresu - by wspomnieć np. album "Wielkie wyprawy", prace z magazynu "Arsenał Polski", pojedyncze grafiki, a także późniejsze nowelki jak np. "Uniesienia" z "Przekroju" (przedrukowane w 25 numerze magazynu „KKK”) czy "Kamień" z projektu "City Stories". Czyżby więc szykowała się druga, kasprzakowa antologia?
Nie zdziwi mnie też, jeśli "Bogowie z gwiazdozbioru Aquariusa" za jakiś czas ukażą się na zachodzie Europy. Myślę, że fani "Halloween Blues", "Podróżników" czy "Dziewczyny z Panamy" mogą być ciekawi rysunkowych, komiksowych początków Kasa. Początków, których autor wcale nie musi się wstydzić.
Andrzej Kłopotowski
autor recenzji:
Mamoń
23.09.2020, 23:16 |