autor recenzji:
Dariusz Cybulski
03.10.2020, 14:12 |
SPIONEK NA DZIKIM ZACHODZIE
Na tym komiksie raczej już wszyscy - łącznie z piszącym te słowa - postawili krzyżyk. Aż tu nagle - po trzech latach ciszy - dostajemy drugi tom serii "Wounded". I jednocześnie zapowiedź tomu trzeciego!
W maju 2017 roku na księgarskich półkach pojawił się album z przestrzeloną logówką serii "Wounded". Komiks "Skradzione lata" stworzył Mikołaj Spionek. I miał to być pierwszy tom serii osadzonej na Dzikim Zachodzie. Serii, gdzie wydarzenia sprzed lat mają wpływ na to, co dzieje się obecnie. Scenariusz bazuje na świetnie znanym wątku zemsty. Głównym bohaterem jest młodzieniec Bolton. Po latach chce odnaleźć bandę Miltona, która - gdy był dzieciakiem - zamordowała jego rodzinę. W tomie pierwszym mieliśmy dobrze zawiązaną fabułę, nakreślone motywy, obsadzonych bohaterów, a także kilka pierwszych strzelanin i typowe urwanie fabuły w momencie, gdy Bolton leży nieprzytomny gdzieś pośrodku spalonego słońcem pustkownia. Dziś - czyli w drugim tomie serii zatytułowanym "Ostatnie słowa" - na ścianach biur szeryfów za Boltonem wiszą już listy gończe. Starzy zabijacy zaś wiodą spokojne życie farmerów i chcieliby zapomnieć o ciemnej stronie swej przeszłości. Spionek na fabularną nić nawleka następne tajemnice, kolejne strzelaniny, przedstawia dodatkowych aktorów, a na mapie wyznacza wciąż nowe miejsca, gdzie kieruje akcję. Całkiem sprawnie.
A western jest przecież dziś mocno obsadzonym gatunkiem w polskim komiksowie. Na rynku dostepne są przecież cykle "Blueberry" (Charlier/Giraud), "Cartland" (Harle/Blanc-Dumont), "Lonesome" (Swolfs), "Durrango" (Swolfs/Girod), "Bouncer" (Jodorowsky/Boucq) czy album "Western" (Van Hamme/Rosiński) - by wspomnieć tylko te najbardziej klasyczne wytwory gatunku. Spionek musiał więc się liczyć, że oceniany bedzie przez ich pryzmat. I oczywiście trudno, by "Wounded" przyrównywać do nich. Jednak nie jest to komiks, na który nie warto w ogóle zwracać uwagi. Autor ma pomysł na fabułę. Nie przynudza w niej, potrafi rozłożyć akcenty (przyspieszyć, spowolnić) i zawiesić akcję w odpowiednim momencie, by zachęcić czytelnika do siegniecia po ciąg dalszy.
Przyzwyczajonych do klasycznego rysunku czy malarstwa w komiksie irytować może za to warstwa graficzna serii. Spionek używa techniki komputerowej zarówno do kreski, jak i kolorystyki, cieniowania i nakładania na plansze światła. Gubi przy tym często drugi plan, skupiając się na przedstawieniach postaci. Ale ma też plansze, gdzie kreuje obrazki z mieścin czy wnętrz budynków. Wtedy "bawi" się w rysowanie najdrobniejszych szczegółów. Podobnie pracuje choćby Daniel Baum (w opowiadającym o Ludwiku Zamenhofie komiksie "Doktor Espernato") Kto więc taki sposób rysowania kupuje, może też spróbować "zaprzyjaźnić się" z kreską Mikołaja Spionka.
"Ostatnie słowa" kończą się trzema literami składającymi się w CDN. W albumie pojawia się też okładka następnej odsłony serii, zatytułowanej "Kula dla każdego". Żeby tylko autor (i wydawca) nie kazali tylko zbyt długo na nią czekać. A juz na pewno nie trzy lata. Kolejnej szansy czytelnicy mogą już tej serii nie dać. U mnie autor ciągle ma jeszcze kredyt zaufania.
Andrzej Kłopotowski
autor recenzji:
Mamoń
24.09.2020, 15:26 |