W 2004 roku Egmont Polska wydał dwa tomy Conana, w nowej odsłonie, autorstwa Kurta Busieka i Cary Norda. Niniejsza wersja stworzona pierwotnie dla Dark Horse spotkała się z rożnym odbiorem czytelniczym. Sam dobrze pamiętam, iż oprócz nawalanki gości na sterydach, to początkowo nie wypływała z tego większa intryga i treść fabularna. Jakże się pomyliłem. Aczkolwiek, wiem to dopiero teraz! Czyli, po lekturze trzech zbiorczych tomów! Zapraszam do lektury recenzji.
Stołeczny Egmont idąc za ciosem i w sukurs kolekcji „Conana” od Hachette, postawił w 2018 roku po raz kolejny odświeżyć wspominaną edycję od Dark Horse Comics. Aczkolwiek, tym razem w solidnych tomiszczach i od samiuśkiego początku.
Na marginesie, dodać należy, iż tym razem wydanych w wysokim standardzie, czyli na wypasie: w twardej oprawie (w dotyku satynowej okładce), a środku na kredzie i bardzo estetycznie. Zadbano o każdy element rzemiosła. Ba, w tych tomiszczach nie brakowało galerii i wszelakich okładek i pierwszorzędnego doboru czcionek, a nawet mądrzę wykorzystanej paginacji.
Tymczasem, zawirowania prawne (związane z odzyskaniem i przejęciem praw przez Marvel) doprowadziły do kolejnego solidnego wydawniczego opóźnienia.
Ostatecznie, Egmont nie zrezygnował z tej serii. W bieżącym miesięcy edytor rozpowszechnił drukiem trzeci zbiorczy tom. Na marginesie, w tym samym wysokim standardzie, co poprzednie dwa.
A w środku tego tomiszcza, o podtytule „Powrót do Cymerii” znajdziesz kilka dłuższych i sporo krótszych historii, które w lwiej części wyszły spod pióra Kurta Busieka, przy wsparciu: Fabiana Nicieza i Timoth'ego Trumana. Nadmienić należy, iż każda z nich, jest fabularną wariacją nawiązującą do twórczości Roberta E. Howarda.
I tak! Fabularnie, główna oś intrygi została oparta i ujęta w formacie opowieści szkatułkowej, ściśle nawiązującej do wydarzeń z dwóch poprzednich tomów. A mianowicie!
Kilkaset lat po śmierci i upadku królestwa Conana, w jego byłej stolicy pogrążonej w ruinie i w piaskach pustyni, dotarł orszak młodego władcy tych ziem, wraz z wiernym (o wrednym spojrzeniu) Wezyrem. Odnaleźli oni w ruinach zamku kroniki opisujące chwalebne życie króla Conana.
Młody Lord vel Delfin vel Sułtan zlecił swojemu Wezyrowi, aby opierając na starodawnych manuskryptach przybliżył mu szczegółowo postać Conana z Cymerii.
Od tego momentu rozpoczęła się wielowątkowa i szkatułkowa intryga. Młody władca słuchając, lub czytając opowieści o Conanie przenosił się (w myślach) do czasów jego panowania.
Zaczął się fascynować jego postacią. Zaznajamiał się z przygodami i jego żywotem. Był gotów brać z niego przykład, a wręcz chciał upodobnić się do tej postaci: bycia wojownikiem i sprawiedliwym władcą. Tymczasem Wezyr miał inne plany. On się bał słów zapisanych w kronikach. (…) Albowiem był i jest częścią tej historii. Dalszego zarysu fabuły nie zdradzę, lecz dzieje się tu bardzo dużo. Są przodkowie Conana, są intrygi, są piękne kobiety, retrospekcje fabularne i zmiany akcji.
Główną oś intrygi uzupełniają obszerne opowieści o życiu i o przygodach barbarzyńcy, w tym o walkach z żywymi trupami. A tam, krew, flaki, móżdżki i posoka leje się hektolitrami.
Uwaga! Z tego powodu i z tej przyczyny, należy pamiętać, ze niniejszy komiks i cała seria, jest skierowana do dojrzalszego czytelnika! A każdą z tych brutalnych opowieści ilustruje inny artysta.
Na marginesie. Szczególnie przypadły mi do gustu dwie opowieści, pierwsza od Erica Powella, niczym wyciągnięta z obrazu Goon'a. W niej pierwsze skrzypce nie gra - nie należą do Conana, zaś pierwszoplanową postacią jest waleczny wajdelota. Druga historyjka, zdecydowanie dłuższa, od arcymistrza Richarda Corbena, oddaje ducha mroku i fanatycznych opowieści.
W zawartości tego tomiszcza nie zabrakło (także) prac "całej śmietany": cenionych i znanych ilustratorów: Tomása Giorello, Johna Severina, Bruca Timma, Timothy Trumana, Rafaela Kayanana, Paula Lee. Nad całością artystyczną tego tomiszcza czuwał weteran Joe Quesada. Wizualnie jest to spójne, a wszystkie zawarte tu opowieści prezentują się bardzo ładnie.
Podsumowując! W tym ogromnym, ponad 460 planszowym tomiszczu znajdziesz, od groma esencjonalnych i mocno wciągających hagiografii Conana. Aczkolwiek, w mniejszej ilości opartych na prozie mistrza Roberta E. Howarda.
Podsumowując! Po pierwsze! Odbiera się ten tom z wielką radością. Po drugie! Trzecia odsłona opowieści o Conanie, po prostu nie zawodzi: świetnie zazębia wątki i daje od groma frajdy przy czytaniu. Po trzecie! Jest zróżnicowana fabularnie i graficznie. Po czwarte! Jest ucztą dla oczu i pozwala czytelnikowi delektować się z całości intrygi. Po piąte! Wady? Nie znaleziono.
Jednym zdaniem, jest to pozycja (seria) obowiązkowa na liście zakupowej, dla każdego lubiącego heroic fantasy i dla lubiących relaksujące czytadła i krwawe historie!
Zdecydowanie polecam!
autor recenzji:
Dariusz Cybulski
20.10.2020, 15:09 |