USAGI NA TROPIE
Wydawanie „Usagiego” trwa. Kultowa seria komiksowa doczekała się już siedmiu tomów zbiorczej edycji i jeśli jeszcze jakimś cudem jej nie znacie, powinniście to zmienić, jak najszybciej. Być może nie jest to opowieść da wszystkich – podobne tematycznie mangi prezentują wyższy poziom, niż dzieło Stana Sakaia – niemniej ze względu na jej legendarny status i liczne nagrody, które zgarnęła przez lata wydawania, każdy powinien choćby spróbować ją poznać i przekonać się, czy jest to rzecz dla niego. Tym bardziej, że każdy tom śmiało można czytać niezależnie od całej reszty.
W tym tomie Usagi powraca do prowincji Geishu, by zmierzyć się z dziwnymi wydarzeniami, jakie nękają okolicę. Razem z Tomoe wpadnie na trop spisku zagrażającego Japonii. A także przekona się, co to znaczy wzięcie udziału w eksperymentach lotniczych. A to, oczywiście, jedynie fragment przygód, jakie na niego czekają!
Usagi na polskim rynku jest już niemal dwadzieścia lat. Wszystko zaczęło się w 2001 roku, kiedy to pojawił się po raz pierwszy na łamach nieistniejącego już magazynu „Świat komiksu”. Regularnie seria zaczęła być publikowana rok później, od tomu „Cienie śmierci” – ósmego w kolejności chronologicznej, ale pierwszego od chwili, gdy tytuł trafił pod skrzydła Dark Horse Comics. W 2004 roku Mandragora zaczęła wydawać pierwsze części serii w oryginale publikowane przez Fantagraphics, a wznowione potem przez Egmont. Teraz od pewnego czasu Egmont wznawia je wszystkie w zbiorczych edycjach – zaczął oczywiście od tomu ósmego, ale w chwili obecnej mamy już uzupełnione wszystkie wcześniejsze albumy i cały czas idziemy dalej.
Jeśli jednak chodzi o same komiksy, trzeba powiedzieć, że to zbiory krótkich i długich opowieści, mocno korzystających z mangowej estetyki, ale nie będący mangą. Całość stworzył bowiem Amerykanin, urodzony co prawda w Japonii, ale jednak będący w swojej pracy bardziej amerykański, niż japoński, chociaż całość pod wieloma względami przygotowana została tak, jak typowe komiksy z Kraju Kwitnącej Wiśni. Seria jest czarnobiała, mocno cartoonowa, dynamiczna i nawet kadrowanie jest typowe dla takich dzieł. Nie można też zapomnieć tu o bogactwie azjatyckich legend i historycznych ciekawostek, które wypełniają każdy tom. W konsekwencji Sakai stworzył przyjemne przygodowe fantasy, mocno osadzone w folklorze i historii i bawiące się oboma konwencjami. Podlał to wszystko iście baśniowo-disnejowską stylistyką oraz fascynacją sztukami walki i nie zapomniał, że rzecz ma być atrakcyjna dla dorosłego czytelnika.
W konsekwencji powstała udana seria, przybliżająca nieobeznanym z mangą czytelnikom jej klimaty i estetykę. Mangacy co prawda zrobiliby to lepiej, zresztą nie brak wśród japońskich komiksów podobnych serii na lepszym poziomie, niemniej „Usagi Yojimbo” też jest dobry. I to bardzo. Nie wybitny, choć miewa iście rewelacyjne momenty, ale na tyle udana, że warto ją polecić każdemu. A może akurat ich zachwyci?
|
autor recenzji:
wkp
23.10.2020, 06:37 |