|   INFORMACJE   |     SZUKAJ   |     ZALOGUJ SIĘ   |     |  
  |   INFORMACJE   |     SZUKAJ   |     ZALOGUJ SIĘ   |     |  
WAK - Wielkie Archiwum Komiksu
  |   INFORMACJE   |     SZUKAJ   |     ZALOGUJ SIĘ   |     |  
  |   INFORMACJE   |     SZUKAJ   |     ZALOGUJ SIĘ   |     |  
WAK - Wielkie Archiwum Komiksu
WAK - Wielkie Archiwum Komiksu
Wielkie Archiwum Komiksu

RECENZJA WYBRANEJ POZYCJI

226
Marvel Classic #67 - Punisher MAX, tom 9 [2020]
Nie masz tej pozycji?!
KUP JĄ W
KOMIKSIARNIA
za 80,99 zł!
seria / numer:
tytuł:
Punisher MAX, tom 9
rodzaj pozycji:
scenariusz:
rysunki:
format wydania:
170 x 260 mm
rodzaj papieru:
kredowy
rodzaj oprawy:
twarda
rodzaj druku:
kolor
liczba stron:
292
wydawca polski / rok wydania:
Egmont 2020
wydawca oryginału:
cena:
89,99 zł
podziel się recenzją:
recenzje do pozycji [2]:
Dziewiąty zbiorczy tom Punishera Max, kontynuuje wątki z tomu poprzedniego. Frank Castle wpadł w niezłe tarapaty, albowiem po starciu z Kingpinem i Bullseyem prawie stracił życie. Złapany przez policję trafił do więziennego szpitala. Tam miał czas: do obrony o przed nienawidzącymi go więźniami i policjantami, do działania i szukania sposobu ucieczki i do rozmyślania o swoim życiu i śmierci. Warto tu wspomnieć, iż słowo śmierć, jest kluczem, do niniejszej opowieści.

Scenarzysta Jason Aaron nieźle tu namieszał. W tym miejscu muszę zaznaczyć, iż jestem ultra fanem jego inwencji komiksowej i tej jego wyobraźni, a dającej w komiksach taki piorunujący efekt końcowy!

Jest to (kolejne) maksymalnie ekstremalne, brutalne dzieło i zarazem świetna historia z udziałem Franka Castle'a, do której napisał scenariusz mistrz Aaron.

Albowiem, ten nagradzany i ceniony autor nie patyczkuje się tu ze swoim bohaterem. Wspaniale poprowadził wszelkie wątki i spiął to wszystko w jeden czytelny przekaz. Do tego umieścił w całą historię sporo kultowych postaci z świata Punishera.

W każdym momencie tej historii, czujesz mroczny klimat, ale i co rusz będziesz zaskakiwana i zaskakiwany zarówno sposobem epatowania kontrowersyjnymi scenami, ale także wszelakim tłem i kontekstem obrazoburczych wydarzeń. Np. wydarzeń - w sensie ukazania obrazy charakteru, natury psychologicznej Franka. Dowiesz się, z jaki sposób zmienił się w Punishera.

Od razu należy wspomnieć, że nie byłoby tego świetnego efektu – bez tytanicznej pracy śp. Steve'a Dillona. Ba, krytykowanego za swój powtarzalny i „łopatologiczny” styl graficzny. Ba! Dla mnie w tej jego charakterystycznej kresce była i jest siła! W tej kresce tkwiła i tkwi jego rozpoznawalność, a przede wszystkim czytelność przekazu. Na marginesie. Jego ostatnim rysowanym przed śmiercią komiksem był „Punisher”!

Oceniany tu tom (od solidnego Egmont Polska) został wydrukowany bardzo porządnie, w taki sam sposób, jak poprzednie tzn. na twardo, na kredzie i z dodatkami (szkicami i okładkami). Dodam, iż klimatyczne tłumaczenie Marka Starosty oddaje ducha, tej opowieści.

Podsumowując! Dziewiąty zbiorczy tom Punishera Max jest wyjątkowy pod wieloma względami. Przeczytasz ten tom i będziesz wiedziała/wiedział o czym piszę. Opowieść ta nie zawodzi i trzyma wysoki poziom. Nie bez kozery dodam, jest to kolejna świetna opowieść z udziałem Franka Castiglione i kolejne soczyście i maksymalnie brutalne dzieło, które zapamiętasz na zawsze.

Aczkolwiek, proszę pamiętaj, aby ten komiks nie trafił w ręce dzieci! Ilość brutalnych scen przekracza tu wszelkie granice!

Nie zmienia to faktu, iż niniejsza opowieść ma w sobie to coś! Co nie pozwala oderwać się od lektury.

Równocześnie wnosi nową cząstkę - niczym bozon Higgsa - do poczciwego żywota Franka.

Zdecydowanie polecam!
autor recenzji:
Dariusz Cybulski
04.11.2020, 17:45
ŻEGNAJ, FRANK

„Punisher Max” w wykonaniu Jasona Aarona, to bodajże najlepsze dzieło, jakie wyszło spod ręki tego mocno przeciętnego, przereklamowanego i niestety jedynie kopiującego pomysły innych scenarzysty. Może dlatego, że tym razem skupił się na powielaniu tego, co było takie genialne w runie Gartha Ennisa? Tak czy inaczej, jego „Puni”, choć nie tak wyśmienity, jak ennisowska wersja, to nie tylko dobra kontynuacja, ale też i znakomite zwieńczenie świetnej, dojrzałej, krwawej i brutalnej serii, która pokazała, jaki naprawdę powinien być bohater z czaszką na piersi.

Po tym, jak Punisher musiał zmierzyć się z Kingpinem i Bullseye’em, niemal stracił życie. Co gorsza, walka przypomniała mu nie tylko o ostatnich chwilach jego rodziny, ale też i uświadomiła, co tak naprawdę wtedy się wydarzyło i ile w tym było winy samego Franka. Teraz nasz bohater przebywa w ciężkim stanie w szpitalu. Uwięziony, zmuszony zmagać się ze wszystkim, co tworzyło jego mit i prawdą, której nie chciałby nigdy wyjawić, musi przygotować się na starcie z Kingpinem. Problem w tym, że ten trzęsie już całym Nowym Jorkiem, a co więcej na scenie pojawia się zabójcza Elektra. Czym to wszystko się skończy? Kto wygra, a kto przegra? I, co najważniejsze, kto zdoła przeżyć to, co nadciąga?

Jason Aaron nie jest pomysłowym scenarzystą. Każde dzieło, które stworzył było kopią jakiegoś innego. Czasem pisarz brał na warsztat dobre komiksy, czasem słabe. Z jego powielaniem też różnie było, chociaż zdarzyło mu się stworzyć kilka udanych komiksów. Wszystkie z nich były stricte rozrywkowe, żaden nie okazał się zawierać głębi czy przesłania. Ale „Punisher Max” jest wyjątkiem ocierającym się o nieco wyższą rozrywkę, niż przeciętne komiksy dla nastoletnich odbiorców. I nie chodzi tylko o to, że całość jest tak krwawa, brutalna i wulgarna, że zaklasyfikowano ją do kategorii 18+.

Ennis w swoim runie, podobnie, jak Tarantino w swoich filmach, wykorzystał krew, przemoc, przekleństwa i czarny humor do zbudowania przejmującej opowieści o samotnym mścicielu, który nie jest wcale lepszy od swoich ofiar. Ale my i tak go rozumiemy, popieramy, kibicujemy mu. Dodatkowo pod litrami krwi zawarł też swoisty komentarz społeczny, bawił się ulubionymi motywami i wątkami i sprawił, że Puni stał się przyziemny i mocno osadzany w naszej rzeczywistości. Aaron kontynuuje to wszystko w dobrym stylu. Nie wiem czy ma świadomość, że nie zdoła zrobić czegoś takiego, jak poprzednik, czy robi to podświadomie, ale skupia się nie na wyższych wartościach, a ostrej, krwawej zabawie i zaskoczeniach serwowanych, kiedy tylko może.

W konsekwencji w ręce fanów trafia mocny komiks dla dorosłych. Bezkompromisowy, ostry, tylko rozrywkowy, ale jest to rozrywka naprawdę dobra. I zwieńczona znakomitym finałem, który doskonale do niej pasuje. Świetnie przy tym narysowana – prostota kreski Dillona i jego ponure z miny męskie postacie plus stonowany, prosty kolor doskonale pasują do „Punishera” – i tak samo dobrze wydana. Aż szkoda, że to już koniec. Z drugiej strony wciąż jeszcze istnieją inne znakomite komiksy z tej serii, jak choćby „Witaj w domu, Frank” i jego kontynuacja – obie napisane przez Ennisa – a także „Untold Tales of Punisher Max” czy one-shoty, więc może jeszcze spotkamy się z Frankiem.
autor recenzji:
wkp
20.10.2020, 07:25

RECENZENCI

BroosLi
[7]
Charles Monroe
[17]
Chudi_X
[3]
Dariusz Cybulski
[442]
Edward Weaver
[2]
Joan_Johnson
[1]
Mamoń
[1091]
McAgnes
[1]
Modli
[1]
MonimePL
[146]
Percival
[2]
Ronin
[3]
Warlock
[4]
wkp
[2379]
KOMIKSY, MANGI, CZASOPISMA, KSIĄŻKI, ARTBOOKI, FIGURKI, GADŻETY I INNE
Komiksiarnia
Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.
Przypominamy, iż do czasu uzupełnienia bazy danych nowej wersji strony informacje o starszych pozycjach znajdziecie na łamach poprzedniej wersji witryny:
Old WAK!
Copyright © 1997-2024 WAK - Wielkie Archiwum Komiksu | Strona działa od 21 lipca 1997 | Idea, gfx & code: Warlock | Stan odwiedzin: 5044526
Copyright © 1997-2024 WAK - Wielkie Archiwum Komiksu
Start witryny: 21 lipca 1997 | Idea, gfx & code: Warlock
Stan odwiedzin: 5044526