POLSKA. CIĄGLE MIESZKAM W POLSCE
Koza (prawdziwa, nie mylić z Jankiem Kozą) Faustyna marzy o przygodach innych, niż ciągłe wysłuchiwanie wspomnień właściciela jak to papież odwiedził jego gospodarstwo. Wąż Ramzes spróbuje poradzić sobie nad Wisłą. Pies Baton stanie się celebrytą. A królik Kluska w końcu zazna miłości. Przed nami ciąg dalszy narodowej wiwiseksji. Polsce i Polakom - rodakom - po raz trzeci przygląda się Jakub Topor.
„Rodacy. Trzy”. Pies na okładce wskazywać mógłby, że tym razem będzie o zwierzętach. Poniekąd tak. Po dwóch tomach „Rodaków”, w których Topor pastwił się nad ludźmi, wygrzebał z polskiego krajobrazu te „co skaczą i fruwają”, pełzają i biegają, ale też snują się szukając swojego kąta. Bohaterami uczynił np. wspomnianą już Faustynę. Lolka stającego na czele związku zawodowego koni męczonych w drodze nad Morskie Oko. Papugę Euzebiusza, która ma przyswoić słowa na „chy” i „ka”. Rybkę Madzię. Czy odchodzącą w zaświaty świnię Marylę. I jeszcze kilku innych nieszczęśników. W sumie pod maskami zwierzęcymi kryć się mogą rodacy. Marzący o tym przełomowym kroku, o wyrwaniu się z marazmu, polskiego bagienka i syfu, w którym brodzi się na co dzień. Z tej patriotycznej, bogoojczyźnianej i homofonicznej części globu zwanej górnolotnie ojczyzną.
Ale przez pryzmat zwierząt - kotów, żółwi, węży, psów, koni, papug, królików, koni czy gołębi – autor pokazuje też i kolejnych rodaków. I oczywiście ich przywary: pustogłowie - by nie używać słowa „głupota” - kołtuństwo, chciwość, nienawiść do obcych i innych. To poniekąd powtórzenie tego, co Topor prezentował w poprzednich „Rodakach”, ale dzięki zmianie kąta patrzenia, nie można mówić o wtórności.
Zresztą. Gdyby Topor po raz setny pisał o idiotkach z dyskotek, napakowanych kafarach z siłowni, wieśniakach ze słomą z butów na salonach, bucach wyciskających kasę z naiwnych turystów, cwaniakach-rolnikach czy gwiazdeczkach z dużego (telewizyjnego) czy małego (laptopowego) ekranu, nie znudziłoby się to. Autor jest uważnym obserwatorem, który celnie punktuje, szydzi, drwi. I miesza z błotem to, co w Polakach najgorsze.
I nie ma się na co obrażać. Taka już jest ta Polska. I tacy są nasi rodacy. Niestety. Choć wielu prawda przez Topora objawiona może boleć. Oj może…
Andrzej Kłopotowski
autor recenzji:
Mamoń
18.08.2020, 22:12 |