KACZOR KACZOROWI WILKIEM
Opowieść westernową, historię bożonarodzeniową, a nawet… minecraftowy świat. Wszystko to znajduje się w kolejnym tomie serii „Kaczogród”.
Z tym Minecraftem to nie żart! Już pod koniec lat 40. XX wieku (!) oparty na sześcianach świat wymyślił Carl Barks (1901-2000) - jeden z legendarnych twórców przygód Kaczora Donalda. Swoisty prekursor świata, który na dobre podbił nasz glob już w XXI stuleciu pojawia się w historyjce „Zagubieni w Andach”. Taki też tytuł nosi dziesiąty już tomik kolekcji „Kaczogród” na którą składają się komiksy autorstwa Barksa. To komiksy nieco staroświeckie, opowiadane w prosty sposób, z fabułami slapstickowymi, które mają przede wszystkim wprowadzać młodego czytelnika w dobry nastrój. I rolę tę spełniają jak należy.
W najnowszym tomiku znajduje się piętnaście dłuższych opowiastek Barksa dopełnionych kilkoma jednoplanszówkami. Tradycyjnie już – jak na „Kaczogród” przystało - główne role grają tu Donald ze swoimi trzema siostrzeńcami. Autor nie ogranicza się do jednego rodzaju fabułek. Mamy więc western (w „Kto podskoczy szeryfowi?”), przygodówkę z morałem (w „Skarb na plaży”), wariację na temat teleturniejów (w „Odpowiedz na każde pytanie”) oraz złych snów (w „Najgorszy koszmar”) czy swoistą wariację na temat opowieści bożonarodzeniowej (w „Złota choinka”). No i wspaniałą, minecraftową wizję (w „Zagubieni w Andach”) mieszającą się z marzeniami o wspaniałych odkryciach.
Najbardziej zadziwia, że choć mamy do czynienia z komiksami wydawanymi pierwotnie w latach 1948 i 1949 nie trącą myszką. A z klasyką bywa różnie. W przypadku barksowych dokonań można – na szczęście – podsuwać je w ciemno swoim pociechom.
|
autor recenzji:
Mamoń
02.01.2021, 16:48 |
KANCIASTE KURY I INNE CUDA
Najpierw Egmont wydał osiem tomów zbierających komiksy z najlepszych lat twórczości Carla Barksa, kiedy to ten legendarny autor stworzył swoje najsłynniejsze i najbardziej cenione dzieła. Potem jednak, na życzenie fanów wypuścił na rynek album z wcześniejszymi przygodami naszych bohaterów. I teraz kontynuuje ten trend, wydając „Zagubionych w Andach”, gdzie dostajemy kolejną porcję nie tylko wczesnych prac Ojca Kaczek, ale i naprawdę słynnych, wielkich utworów, które miały wpływa na przyszłe pokolenia komikisarzy zajmujących się tym tematem, a Dona Rosy w szczególności.
W tytułowej opowieści bohaterowie wybierają się w podróż do And, gdzie czekają na nich kwadratowe jajka, kwadratowe kury i… Właśnie, co jeszcze? Potem dowiadujemy się, co będzie, kiedy Donald zostanie szeryfem na prerii i przyjdzie mu się zmierzyć ze złodziejami bydła. A jakby tego było mało, Donald zyska… supermoce. A to, jak się domyślacie, jedynie część tego, co czeka na Was na łamach niniejszego tomu.
„Kaczogród” Carla Barksa to – obok „Wujka Sknerusa i Kaczora Donalda” Dona Rosy, wydawanego równocześnie z nim – bodajże najlepsza kolekcja komiksów dla czytelników w każdym wieku dostępna obecnie na polskim rynku. Jeszcze tylko „Garfield” i „Fistaszki” mogą się z nimi równać, choć warto też zauważyć, że niewiele jest równie dobrych komiksów dla dorosłych. Co o tym decyduje? Spójrzcie tylko na samo wykonanie – amerykańskie komiksy z lat 40. XX wieku były kiczowatymi opowieściami, których twórcy musieli wyjaśniać w ramkach, co dzieje się w kadrach, bo najwyraźniej uważali, że czytelnik tego nie zrozumie. Barks tego nie robi. Opowiada swoje historie tak, jak czyni się to obecnie – obrazem i dialogami, dzięki temu czytelnik nie czuje się traktowany jak idiota. Do tego są to historie ciekawe, pełne przygód, humoru i przesłania.
I w tym właśnie tkwi siła prac Barksa. Czytelnik zasiada do nich niepewny, może z ciekawości, może z sentymentu (jeśli jest dorosły) i nagle okazuje się, że komiks go wciągnął. Ba, zanim się obejrzał, już pochłania kolejną opowiastkę, a przy okazji odkrywa, że oprócz ciekawych przygód, szybkiej akcji, niezłego klimatu i żartów autentycznie poprawiających humor, jest tu coś więcej. I to znacznie. Pointa? Przesłanie? Tak, ale nie dziecinne, nie infantylne i bynajmniej nie nachalne. Na dodatek pokazane w taki sposób, że inaczej odczytają je dzieci, a inaczej dorośli. I tak oto czytelnik niezależnie od wieku przekonuje się, że trafił na coś niezwykłego. Coś ponadczasowego i będącego ponad podziałami na płeć i wiek. Coś aktualnego i wciąż pełnego świeżości, chociaż od premiery poszczególnych komiksów tu zawartych minęło już ponad siedemdziesiąt lat.
I taka właśnie powinna być prawdziwa klasyka opowieści graficznych. Można podchodzić do niej sceptycznie, łatwo jest ją ignorować mówiąc, że to tylko komiksy o gadających kaczkach, ale wystarczy przeczytać dowolny tom „Kaczogrodu” by zmienić myślenie. Dlatego polecam całość gorąco – tak „Zagubionych w Andach”, jak cykl w ogóle. Są tego warte.
|
autor recenzji:
wkp
11.12.2020, 06:48 |