MITYCZNO-BIBLIJNA DROGA DO DOMU
Jestem za cienki, by rozłożyć ten komiks na czynniki pierwsze i wyłapać wszystkie nawiązania, inspiracje, smaczki. „Andromeda czyli długa droga do domu” to nafaszerowany symbolami, zachwycający grafiką album.
Zanim zasiądziecie do jego lektury… Inaczej. Zanim zaczniecie z nim obcować, wejdźcie na stronę, gdzie autor zamieścił ścieżkę muzyczną (można ją znaleźć TUTAJ) do komiksu! Ze Burnay, prócz komiksów i ilustracji, dłubie też w muzyce. Ścieżka to czysty ambient, doskonale współgrający z ciężarem gatunkowym opowieści. Historii samotnego wędrowca pokonującego tytułową „długą drogę do domu”. Przez góry, pustynie, pustkowia, lasy. Wśród demonów, mitycznych postaci, duchów, trupów… Nie bacząc na plagi, przeciwności losu, zło czające się na każdym kroku.
Wśród niezliczonych symboli poumieszczanych na planszach. Od nawiązań do mitów, przez wątki biblijne, po wierzenia plemienne. Od bożków po bogów. Od wypędzonych na pustynię, po czarowników. Od plag, po wyimaginowany raj zapewniający pozory bezpieczeństwa. Od postaci wyjętych z mitów, po symbolizujące ewangelistów sylwetki zwierząt dających nadzieję (lew, orzeł). Z cytatami wręcz dosłownymi z mitów (np. o Minotaurze), z biblijnych ksiąg (np. nawiązanie do Ostatniej Wieczerzy czy wędrówki przez pustynię) czy żywotów świętych (np. męczeństwo św. Sebastiana). Z motywami przejść znanych w wierzeń plemiennych.
Album składa się z trzech przypowieści. Każda z nich to graficzny majstersztyk. Czarno-białe grafiki jakie wykreował Ze Burnay pełne są detali, szczegółów, ale i odpowiednio przedstawionego symbolizmu i mistycyzmu, które unoszą się nad fabułą. Mroczne, gęste od cienia i kresek przywołują na myśli grafiki Albrechta Dürera, zaś z komiksowa prace szwajcarskiego twórcy Thomasa Otta.
„Andromeda czyli długa droga do domu” do owego domu bohatera nie doprowadza. Jest więc szansa, że za jakiś czas znów będziemy mieć styczność z albumem portugalskiego twórcy.
Andrzej Kłopotowski
autor recenzji:
Mamoń
10.05.2021, 22:37 |