MYSZKA MIKI W EUROPIE
Co by było gdyby Myszkę Miki wymyślili twórcy z Europy, a nie Walt Disney? Na pytanie to odpowiada poniekąd seria albumów przygotowana przez francuskie wydawnictwo Glenat. Na rynek polski wypuszcza je nasz Egmont.
Już dobrych parę lat temu dostaliśmy album "Kawa Zombo" napisany i narysowany przez Regisa Loisela - twórcę takich bestsellerów jak "Piotruś Pan", "Skład główny", "Wielki martwy" czy w "Poszukiwaniu ptaka czasu". Teraz z kolei mamy aż dwie nowe europejskie wersje przygód najpopularniejszej myszy świata. To "Miki i kraina Pradawnych" oraz "Horrifikland". Dziś o pierwszym z albumów.
"Miki i kraina Pradawnych" to dzieło, które stworzyli francuski scenarzysta Denis-Pierre Filippi i włoski rysownik Silvio Camboni (w Polsce znani są z serii "Niezwykła podróż"). To, co od razu rzuca się w oczy, to barwne, żywe plansze. Z nastrojowymi kolorami, refleksami światła, zabawą słońcem i wielopłaszczyznowymi krajobrazami. Te ostatnie tworzone są na bazie tego, co do świata ilustracji wprowadził japoński artysta Hayao Miyazaki (wrzućcie sobie w wyszukiwarkę graficzną hasło "Miyazaki").
Świat z "krainy Pradawnych" to latające wyspy. Połączone są ze sobą linami, które wytwarza nie kto inny jak Miki. To istny mistrz powroźnik. Wkręcony w intrygę między apodyktycznym władcą Fantomenem, a Gildią dowodzoną przez Czarnego Piotrusia dostaje się w sam środek bitwy dwóch światów. Jak we frankofońskim fantasy. Bo "Miki i kraina Pradawnych" to właśnie fantasy. Z ciekawym światem, problemami, zwaśnionymi stronami. I tylko aktorami - bohaterami - są przebrane postacie wykreowane przez Walta Disney'a. To fantasy, które prowadzi do poszukiwań tytułowej krainy Pradawnych. Legendarnego kontynentu, na którym nasi bohaterowie - Miki, Minnie i Goofie - mogliby zacząć życie z dala od problemów świata, w którym przyszło im żyć.
Alternatywna Myszka Miki wydaje się na pierwszy rzut oka lekurą dla starszego odbiorcy. Wszystko za sprawą rysunków utrzymanych w europejskiej stylistyce, z elegancką kreską, rozbuchaną kompozycją plansz i interesującą kolorystyką. Fabularnie historia o krainie Pradawnych jednak zbliżona jest do tego, co proponują klasyczne serie dysneyowskie. Miło jednak zobaczyć, że bohaterowie Disney'a mogą być narysowani inaczej niż w wydawanych równolegle cyklach "Kaczogród" i "Wujek Snkerus i Kaczor Donald".
Andrzej Kłopotowski
P.S. A jeśli spodoba Wam się "Miki i kraina Pradawnych" to pamietajcie, że już w listopadzie panowie Denis-Pierre Filippi i Silvio Camboni zaproponują nam kolejną disney'owską przygodę. Tym razem będzie to “Miki i zaginiony ocean” inspirowany twórczością Juliusza Verne.
autor recenzji:
Mamoń
19.09.2021, 17:12 |