BEZ GMATWANIA PROSZĘ
Relacji syna z umierającą matką poświęca Gipi swój komiks „Wyjątkowe chwile ze sztucznymi brawami”. Ale przy okazji mówi też wiele o samotności, strachu, nadziei.
W roli głównej znów pojawia się Silvano Landi znany już z albumu „Pewna historia”. Tym razem tego 56-latka spotykamy w momencie, gdy próbuje spędzić ostatnie chwile z umierającą matką. Znajdująca się w hospicjum kobieta traci kontakt ze światem. Ale nie tylko ona. Również Silvano sprawia wrażenie, że jest odklejony od rzeczywistości. Sytuacja gdy odchodzi ktoś bliski, gdy jednocześnie dowiaduje się, że cierpi na bezpłodność i gdy kontakt z żoną zapewnia jedynie telefon powoduje, iż czuje się jak wyrwany z „tu” i „teraz”. I jednocześnie funkcjonuje gdzieś w przeszłości – jako człowiek pierwotny – jak i przyszłości – na obcej, niezbadanej planecie.
To akurat zabieg, jaki Gipi chętnie wykorzystuje w swoich komiksach zestawiając kilka płaszczyzn fabularnych. W „Wyjątkowych chwilach…” dodatkowo do narracji wprowadza jeszcze młodego Silvano, który objawia się bohaterowi, gdy spędza czas z matką. Dzięki niemu zanurza się w czasy dzieciństwa, gdy matka była synonimem bezpieczeństwa i ciepła. Dzięki niemu też uzmysławia sobie, że dziś jest człowiekiem wyjętym z „Urzędu Gmatwania Prostych Spraw”. Słowem – kolesiem, który skomplikuje wszystko. Nie byłoby to możliwe, gdyby nie samotna podróż do matki. Tym samym umierająca kobieta ostatni raz symbolicznie wyciąga rękę do syna, by wydobyć go z tarapatów. By uzmysłowić, co robi nie tak.
Gipi porusza w swej pracy kilka ważnych wątków społecznych. Neguje zabieganie, zrywanie kontaktów międzyludzkich, unikanie rzeczy prostych (jak choćby podziwianie krajobrazów). Zahacza o problem bezpłodności czy kwestię starości. Prowokuje do tego, by w codziennej bieganinie przystanąć, odnaleźć w sobie skrytego gdzieś głęboko dzieciaka. By posłuchać go i dać się ponieść płynącym ze środka emocjom oraz odstawianym ciągle na bok potrzebom.
„Wyjątkowe chwile…” nie będą zaskoczeniem dla tych, którzy znają już twórczość autora. Za ciepłymi akwarelkami znów skrywają się problemy, tęsknoty i smutki. Często skrywane właśnie za maskami. Za tytułowymi „sztucznymi brawami” które Silvano zbiera – jako komik – zabawiając publikę mało śmiesznymi żartami. Gipi proponuje, by w końcu je zdjąć. I iść do przodu. To konsekwencja działań, do których zachęcał już w „Pewnej historii”. Pytanie – jak dalej pociągnie temat Silvano Landi’ego? O ile pociągnie. Ciekawe…
Andrzej Kłopotowski
autor recenzji:
Mamoń
29.08.2021, 23:28 |