NA CO DYBIE W DINOZAURZE…
Dinozaury to jedna z faz, które przeżywają dzieciaki. Nic więc dziwnego, że temat ten pojawia się w serii „Detektyw miś Zbyś na tropie”.
I to w jaki sposób! Borsuk Mruk – kompan tytułowego detektywa – zostaje wzięty przez małego dinozaura za mamę! Bohaterowie nie byliby sobą, gdyby nie wyprowadzili prehistorycznego gada z błędu, ale też nie odnaleźli jego prawdziwej rodziny. Ale, ale. Skąd w ogóle dinozaury? Ano z przemytu z Wyspy Dinozaurów, której dokonali miś i borsuk. Właściwie toczka w toczkę jak Zbyś i Mruk. Tylko w odwróconych kolorach futerka. Podobieństwo sprawia jednak, że detektywi zostają wzięci za złodziei-przemytników i to nie tylko w swoim świecie, ale też na zaginionym lądzie zamieszkałym przez drabinozaury, beczkozaury, muzozaury czy glutozaury.
Maciej Jasiński tradycyjnie rozpisał fabułę na dwóch płaszczyznach. Na pierwszej prowadzi fabułę tak, by była zrozumiała da młodego odbiorcy. Wsparł go w tym jego syn – Ksawery, który w stopce widnieje jako „pomoc scenariuszowa”. I tu wszystko opowiedziane jest w prosty sposób tak, by młody czytelnik nie pogubił się w akcji. Jednocześnie jednak zaskakujący, ze zwrotami akcji i niecodziennymi patentami stosowanymi przez Mruka (wiadomo, pod ręką w plecaku zawsze warto mieć trochę niezwykłych przedmiotów jak choćby odtykacz do zlewu).
Drugą płaszczyzną – nawiązaniami i odwołaniami - puszcza oko do rodziców. By wspomnieć nawiązanie do filmu „Park Jurajski”, tytuł odcinka „Czemu pani się uparła, żeby spotkać dinozaura?” będący hołdem złożonym Tadeuszowi Baranowskiemu, autorowi komiksu „Na co dybie w wielorybie czubek nosa Eskimosa”. Zresztą do „Na co dybie…” nawiązuje też ilustracja na okładce i niektóre kadry wewnątrz albumiku. Pojawiają się też goście – Coralgol, Uszatek, Kubuś Puchatek czy Paddington, którzy odwiedzają „Pierwszy Międzynarodowy Zjazd Borsuków i Niedźwiedzi”.
Nowy „Detektyw miś Zbyś na tropie” to tradycyjnie pokaz kunsztu rysownika Piotra Nowackiego i kolorysty Tomasza Kaczkowskiego. Nowacki prostą kreską kreśli kolejne sceny, kolejne krajobrazy i kolejnych bohaterów zaś Kaczkowski mocnymi barwami ożywia komiksowe plansze.
„Czemu pani się uparła…” zdaje się być albumikiem bardziej odjechanym niż poprzednie części cyklu. Pamiętajmy jednak, że od pierwszego z tomików – „Lis, ule i miodowe kule” – minęło wszak już osiem lat! W tym czasie więc nie tyko podrósł wspomniany Ksawery – a to z myślą o nim Maciek Jasiński zaczął pisać perypetie miśka i borsuka – ale też czytelnicy serii.
Ciekawe co będzie za kolejnych osiem czy dziesięć lat…
Andrzej Kopotowski
autor recenzji:
Mamoń
20.10.2021, 21:22 |