DZIOBAK TOTO I RESZTA
Australijskie lasy są scenerią kolejnej serii wydanej przez Egmont pod szyldem "Mój pierwszy komiks 5+". Jej bohaterami z kolei są zwierzaki zamieszkujące na Antypodach.
Zwierzaki z Australii to samograje. Na świecie nie mają sobie podobnych. Nic więc dziwnego, że w końcu stały się bohaterami komiksowej serii. Ta seria to "Dziobak Toto". Tytułowa postać to "prawdziwy cudak. Jest pokryty futrem, ma dziub jak kaczka, ogon bobra i płetwiaste łapy. Dwie godziny dziennie spędza w wodzie, pochłaniając olbrzymie ilości robaków, larw, a niekiedy także małych ryb. Na resztę dnia zaszywa się w swej jamce, do której prowadzi wejście od strony lądu."
Cóż jednak ma począć dziobak, gdy nagle okazuje się, że rzeczka, nad którą stworzył swe przytulne mieszkanko wyparowała? Wiadomo. Rusza, by ją odzyskać! Pomaga mu w tym inny cudak. Koala Wawa, czyli "duży kłębek futra z oczami jak paciorki, nastroszonymi uszami i płaskim, zakrzywionym nosem". Wiecznie zajadający się liśćmi eukaliptusa. Dołaczają do nich też kolczatka Chichi oraz nietoperz Riri. W fabule - odpowiada za nią Eric Omond - pojawia się również odrobina australijskich wierzeń, które oparte zostały na magii i duchach.
Seria to graficzna kreacja artysty tworzącego jako Yoann (właściwie Yoann Chivard). Poszczególne zwierzaki zostały namalowane przez niego tak, by od razu wysoływały uśmiech na twarzy. Ale pewnym zaskoczeniem jest kolorystyka - już bardziej ciemna, psychodeliczna, z fioletami, czerwienią, mocną zielenią. Perełką są dwie plansze stworzone na bazie prymitywnych rysunków Aborygenów (nie powiem, to ciekawy koncept na cały komiks).
"Dziobak Toto i magiczne drzewo" to początek dłuższej przygody z bohaterami z australijskich lasów. Na rynku frankofońskim dostępnych jest już osiem albumów z serii. Dla młodych odbiorców, zakochanych w Australii i jej zwierzakach rzecz obowiązkowa.
Andrzej Kłopotowski
autor recenzji:
Mamoń
20.02.2022, 12:20 |