KŁOPOTY PREZENTERA
Wydawanie „Amazing Spider-Mana” Spencera trwa. I chociaż to już trzeci tom, scenarzysta trzyma poziom do jakiego nas przyzwyczaił, ale którym bynajmniej chyba nikogo nie zachwycił. „Życiowe osiągnięcie” to zatem kolejny dość przeciętny zeszyt, z przesadzonym humorem i chwilowymi przebłyskami inwencji, który dopiero pod sam koniec staje się ciekawszy, zapowiadając nadchodzące wydarzenia.
J. Jonah Jameson powraca. Tym razem, jako prezenter radiowy. Oczywiście prezenter radiowy z masą kłopotów, gdy na cel biotą go Enforcers i… Właśnie, poradzi sobie sam, czy będzie musiał poprosić o pomoc Pajączka, z którym nie układa mu się najlepiej? Co gorsza nie tylko on jest zagrożony, ale i ciotka May, a na horyzoncie zbierają się czarne chmury. Jak rozwinie się ta sytuacja? I jak poradzi z nią sobie Spider-Man?
Z komiksami Nicka Spencera jest trochę, jak z komiksami Gerry’ego Duggana. Obaj to dobrze scenarzyści, ale jedynie w swoim gatunku. I tak, jak Duggan znakomicie radził sobie w „Deadpoolu”, a w poważnych „Wojnach nieskończoności” wielu po prostu zawiódł, tak Spencer, który urzekł nas swoim „Kapitanem Ameryką”, w „Spider-Manie”, szczególnie gdy musi pisać zabawne teksty, po prostu nie za dobrze sobie radzi. I chociaż złapał już pewien rytm i aż tak mocno nie atakuje nas kiepskimi i przesadzonymi dowcipami, nadal nie osiągnął poziomu, na jaki liczyłem.
Ten album to dodatkowo taki komiksowy przerywnik. Niby coś się tu dzieje, niby właściwie dzieje się całkiem sporo, a jednak wszystko to ma miejsce jedynie po to, by odwlec kolejny wewnętrzny event, za jaki można uznać opowieść, którą ujrzymy w kolejnym tomie. I właśnie wprowadzanie do niej, jakie widzimy już teraz, jest najlepszym, co znajdziecie w tym komiksie. A cała reszta? Nie jest takim zawodem, jak może by się wydawać, czyta się ją lekko i przyjemnie, ale niestety brakuje mi dawnej jakości. Jakości, która może już za Slotta do najwyższych nie należała, niemniej jednak wypadała lepiej, niż run Spencera, naznaczony przecież powtarzaniem tych samych wątków i fabuł, które kopiowane były dotąd niezliczoną ilość razy.
Mimo wszystko fani postaci znajdą tu akcję, humor i niezły klimat – tym razem świąteczny, czego dawno w „Spiderze” nie było. Poza tym Spencer, poza kilkoma nieudanymi wyborami odnośnie wrogów, powraca do postaci Kravena, co w kolejnym tomie zaowocuje jeszcze jedną wersją „Ostatnich łowów”, do tego mamy też całkiem udane rysunki. O ile prace Ottleya w pierwszej części nie powalają na kolana, o tyle rysunki Bachalo w końcówce tomu podnoszą jego ogólny poziom.
I chociaż nowy „Amazing Spider-Man” to rzecz głównie dla zagorzałych fanów postaci, można dać mu szansę. To tylko rozrywka, na dodatek skierowana do młodszych odbiorców niż „Spider” z Marvel Now 2.0, jednak miewa całkiem niezłe momenty. I będzie miała jeszcze kilka całkiem udanych momentów.
|
autor recenzji:
wkp
22.02.2022, 12:39 |