|   INFORMACJE   |     SZUKAJ   |     ZALOGUJ SIĘ   |     |  
  |   INFORMACJE   |     SZUKAJ   |     ZALOGUJ SIĘ   |     |  
WAK - Wielkie Archiwum Komiksu
  |   INFORMACJE   |     SZUKAJ   |     ZALOGUJ SIĘ   |     |  
  |   INFORMACJE   |     SZUKAJ   |     ZALOGUJ SIĘ   |     |  
WAK - Wielkie Archiwum Komiksu
WAK - Wielkie Archiwum Komiksu
Wielkie Archiwum Komiksu

RECENZJA WYBRANEJ POZYCJI

318
Adaptacje literatury #1 - Rzeźnia numer pięć [2022]
Nie masz tej pozycji?!
KUP JĄ W
KOMIKSIARNIA
za 71,99 zł!
seria / numer:
tytuł:
Rzeźnia numer pięć
rodzaj pozycji:
scenariusz:
rysunki:
format wydania:
170 x 260 mm
rodzaj papieru:
kredowy
rodzaj oprawy:
twarda
rodzaj druku:
kolor
liczba stron:
192
wydawca polski / rok wydania:
Egmont 2022
wydawca oryginału:
cena:
79,99 zł
podziel się recenzją:
recenzje do pozycji [2]:
RZEŹNIA NUMER PIĘĆ NARYSOWANA. ZDARZA SIĘ

Uznawana za opus magnum Kurta Vonneguta "Rzeźnia numer pięć" doczekała komiksowej adaptacji. Jak wypada antywojenna powieść w wersji rysunkowej? Zaskakująco dobrze. Ryan North zaadaptował tekst Vonneguta zaś Albert Monteys dołożył do niego warstwę rysunkową. Zdarza się.

Choć powiem, że po okładce można byłoby spodziewać się symbolizmu na poszczególnych planszach, graficznych eksperymentów i ekspresji. Tymczasem Albert Monteys poszedł w delikatne, cartoonowe przerysowanie. Jest to zaskoczenie, zważywszy na tematykę. Powszechnie przyjęło się, że "Rzeźnia numer pięć czyli krucjata dziecięca, czyli obowiązkowy taniec ze śmiercią" to powieść o nalotach namiotowych na niemieckie Drezno dokonanych przez Aliantów w lutym 1945 roku. Z powierzchni ziemi zmieciono wtedy całe śródmieście (właściwie do dziś trwają tam prace związane z rekonstrukcją i odbudową). Tytułowe miejsce zaś to autentyczna kryjówka, w której chronił sie sam Vonnegut. I "Rzeźnia numer pięć" to powieść oparta na własnych doświadczeniach autora. Jednak tylko częściowo. Wojenne sceny przeplatają się tu z science fiction, absurdalnym humorem i amerykańskimi realiami. Przerysowanie w grafice – początkowo zaskakujące – okazuje się być więc zadziwiająco na miejscu. Zdarza się.

Bohaterem jest Billy Pilgrim, którego Vonnegut obarczył swoimi doświadczeniami z ostatnich miesięcy wojny. Z pobytu w obozie na terenie Niemiec oraz właśnie z nalotów na Drezno, które przeżył chroniąc się w „Schlachthof Fünf”. Obudował je jednak migawkami z życia przed i po Dreźnie. Z czasów, gdy Billy np. w 1928 roku uczył się pływać. Gdy w 1933 miał upiorny krucyfiks. Gdy w 1955 roku dobrze zarabiał na oprawkach. Czy też gdy w 1967 roku został porwany przez latający spodek z Tralfamadorii. I wszystkie te zdarzenia są równie odrealnione, równie od czapy jak to, co w lutym 1945 roku zdarzyło się w Dreźnie. Jak bezsensowne zbombardowanie miasta... Zdarza się.

Ryan North nie przynudził tekstowo. „Rzeźnia numer pięć” w wersji komiksowej ma dobrze pocięte sceny i tym samym doskonałą dynamikę. Nie ma tu nagromadzenia tekstu na planszach, ale akcja. I wypadanie z czasu. W samą porę. Gdy czytelnik wchodzi i jeden świat, następuje przeskok. Następuje zmiana stylistyki. Z mrocznej historii wojennej wskakujemy do kosmicznego „Big Brothera”, szpitala gdzie Pilgrim dochodzi do siebie, na sylwestrową imprezę czy do gabinetu okulistycznego. By za chwilę znów zanurzyć się w koszmar wojny. I wychodzi z tego cały Vonnegut, który nie tylko stworzył antywojenną powieść, ale i w pewien sposób zadrwił sobie ze swojego bohatera. Zdarza się.

„Rzeźnia numer pięć” to kolejna, dobra, komiksowa adaptacja literatury, by wspomnieć takie publikacje jak „Wielki Gatsby”, "Rok 1984", "Folwark zwierzęcy" czy „O czym szumią wierzby”. Album wyróżnia się też na plus z oferty Egmontu (jeśli się nie mylę to pierwsza publikacja tego edytora związana z literaturą piękną). Obawiam się tylko, że może zaginąć w morzu komiksów, jakie trafiają na nasz rynek. Wspólne dzieło Vonneguta, Northa i Monteys (bo chyba mogę tak napisać?) to rzecz doprawdy zacna i godna uwagi. I byłoby szkoda, gdyby amerykański format sprawił, że rozpłynie się na półkach księgarskich gdzieś między „Spidermanem”, „Hulkiem” a „Punisherem”. A jeśli tak się stanie? Cóż. Zdarza się.

Andrzej Kłopotowski

P.S. I pamiętajcie jeszcze o jednym. Będąc w Cody w stanie Wyoming, wystarczy spytać o Dzikiego Boba…
autor recenzji:
Mamoń
13.03.2022, 12:00

Jakże wstrzelił się w tematykę ogólnoświatową, ten nasz stołeczny Egmont! Wydając w tym miesiącu arcydzieło światowej literatury antywojennej, ma się rozumieć zobrazowane w komiksie. "Rzeźnia numer pięć, czyli Krucjata dziecięca, czyli Obowiązkowy taniec ze śmiercią", bo o tym tytule mowa jest adaptacją książki Kurta Vonneguta. Adaptacją ma się rozumieć o tym samym tytule, którą bardzo, ale to bardzo wiernie z pierwowzorem przenieśli w komiksowość, w scenariuszu Ryan North, a w oprawie graficznej Albert Monteys.

Od razu uprzedzam, iż poziom przeniesienia fabuły z książki do komiksu, jest prawie 100% procentowy. Na marginesie, taka o to prywata. Bardzo lubię książki świętej pamięci Kurta Vonneguta, który w swoich dziełach przenosił własne doświadczenia życiowe, w tym z okresu II Wojny Światowej, czytaj wojenne. Ba! Swoim życiorysem mógłby obdarzyć niejedną znana i powszechnie uważaną za bardzo interesującą osobę. Polecam lekturze wszystkie jego książki. Ale ze szczególną estymą, proszę zainteresować się dwoma tytułami. Pierwszy, to "Śniadanie mistrzów", drugi, to "Rysio snajper". Na marginesie, marginesów! To gdyby Kurt Vonnegut żył teraz, to przy tym co obecnie dzieje się, w terroryzującej cały świat Rosji, to pewnie napisałby anty dyktatorską i antywojenną powieść: "Putin. Dyktator Hit...". Koniec dygresji.

Komiks "Rzeźnia numer pięć, czyli Krucjata dziecięca, czyli Obowiązkowy taniec ze śmiercią", wydany przepięknie przez Egmont, pod względem edytorskim prezentuje się perfekcyjnie. Jest to antywojenny manifest Kurta Vonneguta aka Billy’ego Pilgrima. Jest to także jego komiksowa biografia, oraz obraz wielowymiarowego chaosu, jaki niszczy człowieka od środka, po przeżyciu wielkiej traumy. Droga Czytelniczko! Drogi Czytelniku! Jak tu napisać, żeby nie za dużo zdradzić, a zarazem przekazać sens, tej głębokiej moralnie opowieści. Moralnej powieści, w niemoralnych czasach, w niemającej granic wojnie. Która jest tu pokazana w urywkach, ale i która odciska piętno, a wręcz odcisnęła piętno na ludziach do końca ich życia. Przez całe życia i do końca życia żyją niczym za mgłą i w swoim świecie! Zamiast walczyć, oni podają się stagnacji - temu co ma być i będzie. Czyli to co ma być, to będzie - constans. Jednakże wewnętrznego spokoju nie zaznają i go nie mają. Zniszczona psychika takiego delikwenta i sposób wyrzucenia tego z siebie, będący swoistym auto leczeniem (tu pod postacią książki vel komiksu) jest obrazem przedstawionego w komiksie świata głównego bohatera Billy’ego Pilgrima. Napisanie, iż ta historia jest szalona, przeskakuje z wątku do wątku i jest równocześnie śmieszna i smutna, tragiczna i głupia, (w sensie pokazuje ludzką głupotę), pokazuje fanatyzm, pogardę, rządzę ludzkie, to jakby nie napisać nic! Ta opowieść jest przewrotna i daje dużo do myślenia. To nie jest łatwy tytuł w odbiorze, choć przewrotnie na takowy wygląda. Albowiem, w oprawie graficznej połączonej w kreskówkowości i w realizmie, prezentuje się radośnie i wręcz cukierkowo. Tylko dwustronne plansze np. ta z rozwalonym do gołej ziemi, a zbombardowanym nalotami dywanowymi Dreznem, burzą  ten świat! Wyglądają nad wyraz przerażająco i złowrogo. Zdaje mi się, że właśnie przewrotność, jest słowem kluczem dla zrozumienia   tej opowieści. Ba! Przewrotny nawet jest cały ten długi tytuł.  Mianowicie "Rzeźnia numer pięć", to adres miejsca (Schlachthof 5), który pozwolił jeńcom amerykańskim przeżyć działania wojenne. A reszta członów tytułu także ma ukryty sens! Ba, jest wyjaśniona w komiksie, a więc, aby nie zdradzać, to na tym poprzestanę. Przewrotne i zarazem genialne jest to, iż wszystko w tej historii dzieje się jednocześnie, a do tego w czterech wymiarach. Tak, są także kosmici... Jak zwał, tak nazwał, ich autor, czytaj Bill Pilgrim, są z planety Tralfamadoria i widzą wszystko w czterech wymiarach i maja dziwną fazę końca świata. Tu historia prawdziwa miesza się z faktami i mitami, a potem z SF. Ale jak wspomniałem powyżej, to swoista forma książkowa i komiksowa, ma  pewnym sensie zobrazować auto leczenie z traumy Kurta Vonneguta aka Billy’ego Pilgrima. Na sam koniec, bo więcej słów nie potrzeba, pod względem przeniesienia - adaptacji komiksowej- obaj autorzy spisali się na medal. Zastosowali bardzo fajne "myki", np. pokazanie i opisanie na jednej stronie wszystkich postaci drugoplanowych, ale przede wszystkim udało im się oddać ducha tej historii i oddać jej antywojenne przesłanie. Motyw z końcowymi planszami, z pacyficznym mrocznym (ciemnym) i sarkastycznym dialogiem, to prawdziwa perełka scenariuszowo-ilustracyjna! Droga Czytelniczko! Drogi Czytelniku! Przeczytasz komiks i zrozumiesz, co miał piszący na myśli.

"Rzeźnia numer pięć, czyli Krucjata dziecięca, czyli Obowiązkowy taniec ze śmiercią", tak jak śmierć jest obowiązkowa, tak dla dojrzałego komiksiarza, ta pozycja jest obowiązkowa!

Po stokroć zdecydowanie polecam!

autor recenzji:
Dariusz Cybulski
22.02.2022, 16:00

RECENZENCI

BroosLi
[7]
Charles Monroe
[17]
Chudi_X
[3]
Dariusz Cybulski
[442]
Edward Weaver
[2]
Joan_Johnson
[1]
Mamoń
[1062]
McAgnes
[1]
Modli
[1]
MonimePL
[146]
Percival
[2]
Ronin
[3]
Warlock
[4]
wkp
[2379]
KOMIKSY, MANGI, CZASOPISMA, KSIĄŻKI, ARTBOOKI, FIGURKI, GADŻETY I INNE
Komiksiarnia
Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.
Przypominamy, iż do czasu uzupełnienia bazy danych nowej wersji strony informacje o starszych pozycjach znajdziecie na łamach poprzedniej wersji witryny:
Old WAK!
Copyright © 1997-2024 WAK - Wielkie Archiwum Komiksu | Strona działa od 21 lipca 1997 | Idea, gfx & code: Warlock | Stan odwiedzin: 4897087
Copyright © 1997-2024 WAK - Wielkie Archiwum Komiksu
Start witryny: 21 lipca 1997 | Idea, gfx & code: Warlock
Stan odwiedzin: 4897087