JAK ZE ZBOCZONYM KUMPLEM
Jakiś czas temu powróciłem do kilku starszych tytułów mangowych i przekonałem się, jak bardzo we współczesnych mangach brakowało mi tego klimatu z lat 80. i 90. XX wieku i nawet nie zdawałem sobie z tego sprawy. Dlatego też, chociaż mamy masę znakomitych współczesnych serii, to właśnie wznowienia / wydanie takich tytułów, jak „GTO” przyniosło mi chyba najwięcej czytelniczej satysfakcji na tym polu. A im dalej brnę w przygody zboczonego, ale poczciwego nauczyciela, tym bardziej cieszę się, że wznowienie zagościło na rynku i tym chętniej polecam je każdemu miłośnikowi tego typu – shounenowo-seinenowych – mang.
Pora na nowych uczniów! Gdy Onizuka przejmuje nową klasę, nie wie jeszcze, co to dla niego będzie oznaczało. Wstyd, jaki go już niedługo czeka to jednak zaledwie skromny początek, bo z tego wyzwania zawodowego… może nie ujść z życiem!
„GTO” to bezkompromisowa rozrywka, która śmieszy i bawi. Kiedy jednak zechcemy zajrzeć nieco głębiej, zobaczymy że to wcale niegłupia, mimo erotycznych i niewysublimowanych żartów. Niegłupim i zawierającym w sobie całkiem sporo życiowej prawdy. Tytuł dydaktyczny? Tego bym nie powiedział, ale jednak niosący w sobie więcej przesłania i prawdy niż niejedna opowieść moralizatorska. Tym lepiej „wchodzących” w czytelników, że podanych z rubaszną kumplowską swobodą.
Dla mnie osobiście ta seria to też wielki sentyment. Jako wychowany na mangowym i animeowanym boomie odbiorca, czytając „GTO” czuje się, jak na spotkaniu z dawno niewidzianym przyjacielem. Tylko, że obaj jesteśmy już dorośli, inaczej patrzymy na świat, ale nadal pamiętamy jak to jest być tymi zboczonymi szczylami, którymi byliśmy kiedyś i o dziwo znajdujemy wspólny język. Przekonujemy się przy okazji, że głupie żarty i erotyczne gadki, mogą być jednocześnie inteligentne i kryć w sobie wiele siły i prawdy.
Poza tym manga oferuje mi akcję, ciekawie ukazanych bohaterów i ich świat i wyśmienitą szatę graficzną. „GTO” czyta się znakomicie, każdy rozdział bawi i intryguje, a graficznie ma klimat, jakiego brak dzisiejszym mangom. Może decyduje o tym ręczne wykonanie wszystkiego – w dobie cyfryzacji wiele rzeczy na tym polu stało się domeną komputerowej obróbki, która może i wygląda rewelacyjnie, ale odbiera grafikom duszę, a „Onizuka” duszę posiada – a może talent i świeże podejście, którego dziś coraz bardziej brak. Tak czy inaczej mnie to kupuje na całego.
I dlatego polecam serię gorąco. Jest świetna, jest głupkowata, ale jest też inteligentna. Świetnie napisana, świetnie narysowana, bawi i nie pozwala się oderwać od lektury. Warto. Po prostu warto.
|
autor recenzji:
wkp
07.02.2022, 06:20 |