CZAS ZEMSTY
Czwarty tomik „Tokyo Revengers” nie zwalnia tempa. Właściwie to jest jeszcze bardziej dramatyczny i emocjonalny, niż poprzednie części, co, oczywiście, wychodzi mu na dobre. Czyli znów dostajemy kolejny fragment znakomitej serii, wartej polecenia każdemu także ze względu na jej nieco oldschoolowy charakter.
Takemichi kontynuuje swoją misję w czasie! Wydaje się, że ocalenie Drakena przez Kiyomasa może zmienić bieg wydarzeń i ocalić jego ukochaną, jednak dochodzi do tragedii. Nadchodzi zatem czas zemsty i załamania się. Ale czy słusznie?
Jak tytuł wskazuje, „Tokyo Revengers” to opowieść o zemście. I motyw zemsty gdzieś tam przewijał się w niej od samego początku, ale nie na tyle wyraziście, by uznać go za rzecz tytułową Tym razem jednak w końcu tej tematyki zemsty dostajemy nieco więcej, wręcz wprost nam wykrzyczanej. Ale to właściwie żadna zmiana i wszystko to, za co pokochaliście ten komiks poprzednio, czeka na Was także i tym razem.
A za co ja go pokochałem? Za wiele rzeczy, ale przede wszystkim za romantyczną stronę. Jak wiele mocnych, brutalnych opowieści z gatunku thrillerów czy noir, tak i ta koncentruje się wokół relacji mężczyzna-kobieta, napędzających akcję. Cale „Sin City” Franka Millera było jednym wielkim love story, a to chyba najlepszy przykład komiksowego noir i podobnie mamy w tym przypadku. Do tego rzecz przełamań została fantastyką, a przynajmniej nutą tej fantastyki, za serwowaną w podobnym stylu, co w znakomitej serii „Orange” i tak oto czytelnicy dostają rzecz, która zadowolą nie tylko akcją, ale i emocjami.
To, co jeszcze kocham w tej serii, to jej nieco oldschoolowy klimat. W ostatnich latach coraz bardziej cenię sobie mangi, które estetycznie tkwią w latach 80. i 90. XX wieku, tak jak od zawsze cenię sobie kino podobnego okresu. A coraz częściej drażni mnie współczesna maniera. W „Tokyo” współczesności nie brak, ale mam wrażenie, jakby seria sporo zawdzięczała takim tytułom, jak „GTO”. Nie ma tu tyle humoru i szaleństwa, ale jednak odczuwa się pewne podobieństwa i one cieszą. I wpływają na klimat mangi, z jednej strony niby skierowanej do nastolatków, a jednak dość ciężkiej, z nutą brutalności i mroku, które mnie kupują.
Świetne rysunki i dobre wydanie składają się tu na naprawdę dobrą historię. Męski romans, gdzie nie brak akcji, walk, pościgów, bicia się po gębach, męskiego honoru czy potrzeby przynależności do silnej grupy, a zarazem mamy tu uczucia, emocje i miłość. Do mnie to trafia, za każdym razem jest mi mało i dlatego zachęcam Was do poznania „Tokyo Revengers”.
|
autor recenzji:
wkp
21.02.2022, 06:30 |