DOM UROCZYCH CIENI
To już piąty tomik „Shadows House”, a seria nie traci nic ze swej jakości. Właściwie w tej części, po ostatnich bardziej dynamicznych i przygodowych rozdziałach, opowieść wraca do nieco mroczniejszej i klimatycznej treści. Zabawa więc tradycyjnie jest znakomita, jednocześnie urocza i wciągająca i warta polecania miłośnikom nieoczywistej grozy.
Po ostatnich wydarzeniach i szaleństwie, jaka ogarnęła dzieci, pora przyjrzeć się nieco bliżej domowi Shadow. Tylko czy to na pewno dom, czy może więzienie? W tym miejscu wszystko może się wydarzyć, a nasze dzielne ludzkie lalki starają się poradzić sobie z kolejnymi zagrożeniami, jaki na nich czyhają!
„Shadows House” to z jednej strony niesamowity klimat, z drugiej zaś absolutnie zachwycająca szata graficzna. Fabuła, choć udana, na ich tle schodzi na dalszy plan. Nastrój panujący na stronach jest wprost wspaniały, balansujący na granicy niewinnej historii i mrocznego horroru, a to zasługa ilustracji. Grafiki autora łączą w sobie urocze dziecięce postacie o niewinnych buziach i mroczne, nastrojowe, a czasem mimo poruszania mroczniejszych, słodkie. Do tego mamy dynamiczne sekwencje oraz przepięknie, realistycznie przedstawione otoczenie. Jest tu zarówno dużo detali, jak i prostoty, świetne operowanie czernią i równie świetne, nawet jeśli nie lepsze posługiwanie się kreskowym cieniowaniem, które intensywnie podkreśla ilustracje.
Treść? Jak to w przypadkach mang Somato bywa, jest prosta i lekka. Przewidywalna, mimo pewnej dozy tajemniczości, ale jednocześnie odpowiednio urocza, momentami dramatyczna, wciągająca i bardzo przyjemna w odbiorze. Serwowana nam w formie krótkich rozdziałów, na nudę nie zostawia miejsca, za to zapewnia dobrą, ujmującą rozrywkę. Ma też w sobie przyjemne wiktoriańskie nuty, odrobinę staromodności i mimo poruszania mroczniejszych tematów, jest grzeczna, a momentami wręcz słodka.
Połączenie czasami cukierkowej wręcz opowieści o losach dzieci z horrorem o tajemniczych ludziach złożonych z cienia, tak jak w „Kuro” okazało się strzałem w dziesiątkę. Urok i mrok splatają się w tej historii, tworząc wciągającą opowieść, która nie jest może wolna od minusów, ale to wszystko przestaje mieć znaczenia, gdy wciągamy się w lekturę i dajemy porwać przygodom. No i gdy naszą sympatię kupują bohaterowie zaludniający strony.
Słowem podsumowania, warto. Lekka, nastrojowa, ale udana zabawa gwarantowana. I czy lubicie horrory, czy nie, znajdziecie tu coś dla siebie. Tak samo, jak dla siebie znajdą zarówno przeciwnicy, jak i miłośnicy uroczych mang.
|
autor recenzji:
wkp
22.02.2022, 06:15 |