DZIEWCZYNA, CHŁOPAK I URODZINY
Są serie mangowe, na które za każdym razem czekam z niecierpliwością. Nie jest ich zresztą wcale tak mało – w zbyt wiele tytułów zdołałem się wciągnąć tak bardzo, że po prostu trudno mi nie chcieć jak najszybciej poznać ciąg dalszy. Jedną z nich jest „Dziewczyna do wynajęcia”, która potrafi mnie i rozbawić i wywołać całkiem sporo najróżniejszych emocji.
Poszukiwań prezentu ciąg dalszy! W związku ze zbliżającymi się urodzinami Mizuhary, Kazuya stara się, jak może znaleźć prezent dla swojej ukochanej. Tylko, jak ma go wybrać? Tym bardziej, że po ostatnich wydarzeniach ich relacje się ochłodziły i to znacząco…
Jestem romantykiem i nic tego nie zmieni. Jestem też facetem i czasem lubię męskie opowieści, choć na pewno nie te stricte typowe, samcze wręcz – nie moja to bajka. A „Dziewczyna do wynajęcia” oferuje mi oba te typy opowieści w jednej. Nie jest to pierwsza ani ostatnia taka seria. Wcześniej znakomicie bawiłem się czytając „Video Girl Ai”, „Strangers in Paradise” czy „Teorii miłości”, zawsze jednak tego typu dzieł było mi mało. Tym bardziej, że albo ukazały się dość dawno i po prostu nic nie zapełniało luki na rynku, albo były to stosunkowo niewielkie ilością tomów cykle, które szybko znikały z tynku wydawniczego.
„Dziewczyna do wynajęcia” nie tylko wypełnia tę lukę – i nie tylko jest dłuższą serią, która ma szansę bardziej wciągnąć nas, czytelników – ale też i robi to w naprawdę znakomity sposób. Nie przypadkiem powyżej wspomniałem zresztą takie, a nie inne tytuły, bo opowieść ta niemal w niczym im nie ustępuje. Może zakres tematyczny i gatunkowy jest tu mniejszy, niż w „Strangers”, a rysunki nie tak wybitne, jak w „Video Girl Ai” – ale też znakomite, co do tego chyba nikt nie ma wątpliwości – niemniej wciąż zabawa, jaką oferuje jest wyśmienita i wciągająca.
Siłą całości jest przede wszystkim to, jakie emocje wywołuje, a poprzez nie, jak mocno angażuje czytelniczą uwagę. Ta manga śmieszy, ale bywa też dramatyczna. Potrafi wykrzesać w nas niemal miłosne uniesienie czy atakuje ujmującym urokiem. Erotyczne napięcie też jest obecne, a wszystko kupuje mnie też swoją lekkością i zadziwiająco przekonującą fabułą. Bo nie oszukujmy się, ale same pomysły na opowieść są sztampowe i naciągane. Ale dobre wykonanie sprawia, że przekonują nas, wydają się dostatecznie realne, byśmy w nie uwierzyli na czas lektury, a same postacie są realnie ukazane. Nie zawsze je lubimy, a jednak nie są oczywistymi, papierowymi tworami, a kreacjami, do których coś czujmy i zazwyczaj zarazem niechęć ze względu na ich wady, jak i sympatię za sprawa tego, jacy jednak są.
W skrócie: warto. Kto lubi męski opowieści o miłości, powinien ten cykl poznać. Świetnie napisany i zilustrowany, dostarcza doskonałej zabawy, nawet jeśli czasem bywa głupkowaty. Ale któż z nas nie bywa, prawda?
|
autor recenzji:
wkp
04.03.2022, 06:15 |