TROLLE Z TROY. MIŁOŚĆ W ZASYPANEM
No i mamy szósty już komiksowy czteropak, w którym rządzą "Trolle z Troy". Kudłate stworzenia z wioski Falomp.
Rytm dnia trolli jest prosty: "Pobudka, śniadanie, poranna senność, drugie śniadanie, drzemka, obiad, siesta, podwieczorek, spanko, przekąska, kolacja, odpoczynek na dobre trawienie, druga kolacja i sen". Chyba, że ktoś je wkurzy, ktoś je porwie albo ich wioska znajduje się w niebezpieczeństwie. Wtedy robią wszystko, by wydostać się z opresji i jak najszybciej wrócić do swego rytmu dnia, który wyznaczają: "Pobudka, śniadanie, poranna..." I tak dalej. Nie muszę dodawać, że te chwile pomiędzy codziennością są akurat tym, co opisuje w scenariuszach serii Christophe Arleston. No bo ile mógłby pisać o tym, że dzień trolla to: "Pobudka, śniadanie, poranna...".
Dobra, żarty na bok. W tym tekście. Bo w najnowszym trollim czteropaku - znajdują się w nim albumy "Złoto trolli", "W trollej szkole", "Sztuka prymitywna" oraz "Kamień z nieba" - ich nie brakuje. Tematem żartów może być wyjęta z Dzikiego Zachodu gorączka złota, która ogarnia okolice trollej wioski. Może to być też konkurs w malowaniu trolli, może być produkcja niebieskich tabletek dodających wigoru. Albo sztuczna szczęka. Trolla odsłona świata Troy daje bowiem scenarzyście - to Christophe Arleston - tak naprawdę nieograniczone możliwości do wymyślania kolejnych, absurdalnych sytuacji. No bo przecież u trolli wszystko się może zdarzyć...
Arlestonowi w tym tomie wyszło bardzo dobrze wykreowanie dwóch kurortów. Letniego Dłubaju (nie mylić z Dubajem), gdzie organizowana jest wystawa światowa, na której pojawiają się malarze przypominający do złudzenia takich artystów jak Pablo Picasso, Vincent Van Gogh, Henri Tolouse-Lautrec, Leonadro da Vinci (co powiecie na trollą wersję "Ostatniej wieczerzy"?), Frida Kahlo czy Salvador Dali. Oraz zimowego Zasypanego (nie mylić z Zakopanem), gdzie śniegu - z powodu ocieplenia klimatu - z sezonu na sezon coraz mniej. Choć Zasypane to prędzej kreacja tłumaczki Marii Mosiewicz I w ogóle należą jej się oklaski za to, jak spolszcza trollą krainę. A wracajac do Arlestona. Dlaczego miałby nie wprowadzić do komiksu wróżki zębuszki, pościgów niczym z "Powrotu Yedi"? Dlaczego miałby nie pokazać jak powstały pamiątkowe śnieżne kule? Albo jak Szanela i Wandabaum rozwijają swój perfumiarski biznes?
Chociaż pewne rzeczy na planszach rysowanych przez Jeana-Louisa Mouriera nie zmieniają się. Jeden z bohaterów wciąż bezskutecznie próbuje zbudować dom (choć ostatniemu modelowi trudno odmówić finezji; sprawdźcie sami jak wygląda dom-kupa). Trolle ciągle boją się wody dlatego zagrożeniem są nawet chmury deszczowe. Nie zmieniają się też dwa ważne stwierdzenia. Pierwsze - "Honorowy jak troll". I jeśli nie skrzyżowałeś palców zawierając umowę nie ma bata, by troll ją zerwał. Drugie - "Chrapać jak troll" z kolei nie wymaga wyjaśnień.
Andrzej Kłopotowski
I tylko szkoda, że właśnie dobrnęliśmy z serią - jak na razie - do końca. Do przełożenia na polski został zaledwie jeden album - to "On ne badine pas avec les mouches" z roku 2021. Na kolejny integral przyjdzie nam więc trochę poczekać, aż nazbiera się nań materiału. Na pocieszenie - w sierpniu poznamy lepiej "Cixi z Troy". Choć co troll, to troll.
autor recenzji:
Mamoń
01.05.2022, 22:20 |