OGIEŃ WCIĄŻ PŁONIE
„Fire Force” to taka seria, która chociaż złożona jest z samych schematów i daleka jest od doskonałości, ma w sobie coś, co nas do niej przyciąga. Co takiego? Przede wszystkim to, że to po prostu lekka, prosta, ale przyjemna rozrywka, pozwalającą wyłączyć myślenie i odprężyć się w niezobowiązujący, dynamiczny sposób.
Święta Księga nie mówi prawdy? Kościół jest powiązany z Ewangelistą? To trzeba zbadać, ale Shinra i pozostali w chwili obecnej nie są w stanie tego zrobić. Tym muszą się więc zająć Benimaru i Jaker, ale czeka na nich nie lada niebezpieczeństwo i problemy, a tymczasem Shnira i reszta zajmują się korporacją władającą krajem. Czy ich działania wstrząsną światem?
„Fire Force” to, jak już pisałem, seria złożona ze schematów typowych dla gatunku shounena. Takie utwory podzielić można właściwie na dwie grupy. Pierwsze z nich to po prostu kopie tego, co już znamy, bazujące na sprawdzonych schematach, które mają je sprzedać. Drugie to nic innego, jak zabawa motywami, hołd złożony poprzednikom i po prostu zaserwowanie czytelnikom wszystkiego tego, na co liczą. Brzmi podobnie? Identycznie? Być może, ale obie grupy różni jakość wykonania, lepsza w tym drugim przypadku, w którym widać wyraźnie, że to nie kopiowanie dla samego kopiowania.
Gdzie na tej skali znajduje się „Fire Force”? gdzieś pośrodku, bo zarówno mocno kopiuje pewne schematy (szczególnie z „Ao no Exorcist”), a zarazem robi to w sposób całkiem przyjemny i mimo wszystko dostarcza naprawdę dobrej zabawy. Akcja jest dobra i nie nuży, walki są dynamiczne i nieprzesadnie rozciągnięte, obok tego mamy też tajemnice, fantastykę, pojawia się obowiązkowa nuta erotyki, humor, twardzi faceci, ładne kobiety, wrogowie do pokonania, wyzwania, którym trzeba stawiać czoło… Wszystko to podane jest w sposób lekki i dynamiczny, potrafi rozbawić, ale i wciągnąć, nawet jeśli to tylko niezobowiązujący bitewaniak.
Szata graficzna trzyma podobny poziom, co treść. Nie jest szczególnie oryginalna, ale miła. Miewa swoje minusy, czasem dziwna jest tu perspektywa czy design postaci, ale nie na tyle, by stanowiło to prawdziwy problem. Abstrahując od tego mangę ogląda się przyjemnie, nie zawodzi wykonaniem, bywa całkiem nastrojowa i jako całość jest po prostu przyjemną rozrywką. Owszem, dla fanów gatunku spragnionych kolejnych dzieł tego typu, ale chyba właśnie o to chodzi.
|
autor recenzji:
wkp
27.04.2022, 06:11 |