TER. CZYLI LEO BEZ LEO
Znacie Leo? Znacie. To dziś będzie o komiksie w klimacie znanym z prac Leo, ale stworzonym bez udziału Leo.
„Ter” to nowa seria na naszym rynku. Otwiera ją album „Obcy”. Kim jest tytułowy nieznajomy? Żywy trup, odnaleziony w grobowcu plądrowanym przez niejakiego Pipa. Człowiek bez pamięci, który na ramieniu ma wytatuowane „Main D’Or 1”. Przybysz znikąd, zwany Mandorem, który wchodzi w świat wspomnianego już Pipa i jego siostry Yss. W Dolne Courtil – miasteczko na wyspie leżące poniżej Górnego Mesnil. Całość wygląda trochę jak słynne francuskie Mont Saint-Michel. Też jest podzielone na dolne profanum, zamieszkałe przez nieco zagubioną społeczność oraz górne sacrum będące siedzibą zgromadzeń kapłanek i kapłanów. Całość jest jednym z elementów świata, na który składają się też tajemnicze groby, morza, kawałek plaży… Do tego dochodzą jeszcze tajemnicze zwierzęta – jak krodil czy blety.
Kim jest Mandor? Kim jest człowiek, który potrafi naprawiać stare sprzęty, których przeznaczenie pozostaje obecnie zagadką? Czy rzeczywiście nie potrafi mówić? Czy nie potrafi czytać i pisać? Czy to prorok zapowiadany w Psalmie 21? Czy to mesjasz, który ma zaprowadzić społeczność wyspy, społeczność świata "Ter” do utraconego raju? Do zapowiedzianego świata, gdzie zaczną wszystko od nowa? To część pytań, jakie stawiane są w fabule. Tych bardziej błahych. Najistotniejsze brzmi – czy to na pewno świat Ter? Czy też może to tylko wyobrażenie tych, którzy się w nim znaleźli?
No i sami powiedzcie. Czy to nie jest komiks, na okładce którego mógłby pojawić się napis Leo, czyli pseudonim Luiza Eduardo de Oliveiry? Autora takich komiksów jak „Aldebaran”, „Betelgeza”, „Antares” czy „Centaurus”? Twórca, którego przy ostatnim z tych tytułów – podobnie jak przy „Kenii” czy „Namibii” – wspierał… Rodolphe. Scenarzysta serii „Ter”. Podobieństwa nie powinny więc dziwić.
Graficznie „Ter” różni się od wspomnianych serii. Christophe Dubois tworzy w bardziej w manierze komiksu historycznego, niż science fiction. Nie jest tak surowy, tak techniczny jak Leo, Marchal („Namibia”) czy Zoran Janjetov („Centaurus”). Świat Ter wypełnia starymi sprzętami, postacie ubiera w staromodne stroje (Pip w scenie otwierającej komiks wygląda jak prawdziwy odkrywca) a całość dodatkowo przybrudza paletę barw. Choć na koniec panowie dokonują prawdziwego zwrotu akcji, by w kolejnym tomie mogła ona pójść w bardziej techniczną stronę.
Kolejnym tomie, gdyż Taurus Media wydaje serię „Ter” w pojedynczych albumach, a nie integralach, do których przyzwyczaili nas rodzimi wydawcy. „Obcy” intryguje na tyle, że na ciąg dalszy chce się czekać.
Andrzej Kłopotowski
autor recenzji:
Mamoń
03.05.2022, 10:54 |