PATYCZAKI
INCEL - 1) skrót od "involuntary celibate", celibat mimo woli, określenie osób mających problemy z nawiązywaniem relacji, przede wszystkim seksualnych; 2) tytuł komiksu Jana Mazura wydany w maju 2022 roku przez Kulturę Gniewu.
Tytuł nie jest przypadkiem. Bartek - główny bohater komiksu - to właśnie incel. Jego rytm życia wyznaczają "Żabka", komputer, łóżko oraz black metal. Ale też wypady z kumplami do Puszczy Kampinowskiej, próby poznania dziewczyn i... Jeszcze większe znienawidzenie ich i siebie, gdy kolejna taka inicjatywa kończy się spektakularną porażką.
Bo Bartek to swego rodzaju życiowy nieudacznik, dla którego codziennością jest praca na kasie, klepanie w klawiaturę komputera na portalach i forach, walenie konia i słuchanie mrocznej muzy, wprawiającej niekoniecznie w pozytywny nastrój. Popijanie, wykłócanie się ze współlokatorem czy klientami sklepu. Ot, codzienność. Jednak za tą codziennością kryje się mroczna strona życia. Kryje się samotność, wycofanie, zamkniecie w sobie. Kryje się dołowanie.
I z tych dwóch obrazków Jan Mazur zestawia swój komiks. Komiks podobny do wydanego przed paroma laty albumiku "Tam, gdzie rosną mirabelki". Albumiku o osiedlowej ekipie. O załogantach. Tu też mamy swego rodzaju ekipę. Tytułowych Inceli. Facetów, którzy bojąc się kobiet, odpychają je i nie tylko trzymają na dystans, ale wręcz próbują tłamsić ich wybory, ich podnoszenie głowy. Próbują mówić, że żyć trzeba po męsku. Cokolwiek to by oznaczało...
W swym komiksie Mazur pozwala sobie na filozofowanie, psychologiczne diagnozy, przedstawienie samotności, ale też pokazanie "warszafki" czy męskie podchody w stronę krytyki feminizmu. Bierze więc to, co w komiksach obyczajowych jest na porządku dziennym. Bo "Incel" to komiksowa obyczajówka. A jej bohater - czego by się nie tknął, czego by nie spróbował - i tak dostanie po głowie. I tak skończy źle.
Ale to obyczajówka narysowana w specyficzny sposób. Jan Mazur bowiem to spec od patyczaków. Od rysowania ludków uproszczonych, złożonych tylko z kilku kresek i kułeczka zamiast głowy. Tak zrealizował wspomniane już "Mirabelki", taki był też jego tomik "Koniec świata w Makowicach". Taki też jest "Incel". Przez to poważnego scenariusza w pierwszym momencie nie odbieramy do końca poważnie. Z każdą kolejną planszą jednak coraz bardziej wchodzimy w konwencję i wyłapujemy spod plastycznej maski drugie dno.
I - powiem sczerze - taki Jan Mazur przemawia do mnie bardziej, niż wyłącznie scenarzysta komiksów jak przechwalony "Ostatni pisarz" z rysunkami Roberta Sienickiego. Dlatego też kończę słowami - WIĘCEJ PATYCZAKÓW!
Andrzej Kłopotowski
autor recenzji:
Mamoń
31.05.2022, 23:03 |