CHAINSAW END
Są takie serie, których finału się czeka, bo chciałoby się doczytać je do końca, a już się wleką. I są takie, których finał nadchodzi nagle, za szubko, zostawiając nas pełnych niedosytu i z wrażeniem, że skończyło się za szybko. „Chainsawman” zalicza się do tej drugiej grupy i naprawdę jest mi żal, że to już ostatni tomik, bo seria była świetna, dynamiczna, porywająca i chociaż są tytuły do niej podobne, nic jej nie zastąpi.
Dla Denjiego wszystko dobiegło końca. Pod kontrolą Makimy został pozbawiony wszystkiego, co dotąd go definiowało. Ale nadchodzi pora zmiany. Nadchodzi pora starcia z Makimą! Czy w tej ostatecznej bitwie mogą być jacykolwiek zwycięzcy?
Ponieważ koniec serii trzyma poziom poprzednich tomików, w satysfakcjonujący, ale pełen niedosytu sposób, nic właściwie nowego nie da się tu już powiedzieć. Lepiej chyba skupić się na podsumowaniu całości, a to właściwie najlepiej ograniczyć do krótkiego: bierzcie w ciemno, bo warto. Ale, żeby być konkretnym, trzeba dodać parę rzeczy. A zatem…
Fabuła „Chainsawmana” jest absurdalna i kiczowata, przypomina anime „Parasite”, oparte na mandze „Pasożyt”, ale jest bardziej komediowa. I przede wszystkim bardziej dzika, nieokiełznana, szalona. Mogłaby być głupia i obrzydliwa, momentami taka bywa, ale urzeka i zachwyca. Bo żartobliwa opowieść, łączy się tu z depresyjną przypowieścią i krwawym horrorem, gdzie krew i flaki latają na prawo i lewo, horrorem paranormalnym, opowieścią sensacyjną, brudną historią obyczajową i erotyką. Na stronach spotykają się różne odcienie i estetyki opowieści z dreszczykiem. Na nudę nie ma tu miejsca, a zabawa jest naprawdę porywająca.
Mogło się to nie udać, wiadomo. Takie połączenie było ryzykowne, karkołomne wręcz, a jednak dzięki wyczuciu, bezkompromisowości i niesamowitej zabawie autora konwencją i pomysłami, a nawet samą opowieścią. Zabawie, która udziela się odbiorcy. Do tego „Chainsawman” jest jakże świetnie narysowany. Brudna kreska, czasem iście szkicowane grafiki, prostota, niechlujność, ale… To jest właśnie to. Tak powinna wyglądać ta historia, gdyby narysował ją ktoś inny, nawet jeśli zrobiłby to lepiej, bardziej realistycznie czy w mroczniejszym stylu, nie byłaby już tym samym i kreska nie pasowałaby do treść tak bardzo, jak pasuje ta.
Aż żal, że to już koniec. Bo ta seria skończyła się zdecydowanie zbyt szybko. Co nam pozostaje? Zacząć ją od nowa. I czekać na kolejną mangę autora, „Look Back” pojawi się w sierpniu w naszym kraju.
|
autor recenzji:
wkp
23.06.2022, 06:06 |