ZNOWU SZUMIĄ WIERZBY
Trzecia odsłona komiksowej wersji "O czym szumią wierzby" znowu daje młodemu (choć nie tylko) czytelnikowi możliwość obcowania z literacką klasyką podaną w artystycznej formie.
Komiksową adaptacją tekstu Kennetha Grahame'a zachwycałem się już przy okazji tekstów o dwóch pierwszych tomikach. A dziś znów muszę to uczynić. Michel Plessix doskonale poczuł bowiem klimat dzieła brytyjskiej literatury z początku XX wieku i nadał mu nową, atrakcyjną formę. Formę opowieści rysunkowej, działającej na wyobraźnię i zmysły odbiorcy.
W „Wielkiej ucieczce” kontynuuje wątek Ropucha, który skazany na dwadzieścia lat więzienia, próbuje zbiec z mrocznej, zimnej i mokrej celi by wrócić do swej posiadłości. I nie zawaha się w tym celu nawet przebrać za starą praczkę. Ale nie tylko Ropuch jest tu ważny. Kreta i Szczura autor komiksu pokazuje w historyjce o poszukiwaniu zagubionego Wydrzątka. Historyjce, w której zaczynają nieco szaleć zmysły, mieszając jawę ze snem. I pieńki starych drzew z wizją grającego na fletni Pana.
W trzecim tomie wszystko znów „siedzi” na swoich miejscach. Plessixowi na komiksowych planszach znów udaje się uchwycić klimat, nastrój i skoki w akcji – między ślamazarnością a zrywami – powieści „O czym szumią wierzby”.
I tylko szkoda, że następny tomik – będzie to album "Nieproszeni goście" - zamyka już temat komiksowej adaptacji dzieła Kennetha Grahame'a. Obcowanie z tą wersją to bowiem czysta przyjemność.
Andrzej Kłopotowski
autor recenzji:
Mamoń
05.09.2022, 22:51 |