WSPOMNIENIA ZACZYNAJĄ WRACAĆ
Dopiero co pisałem o nowym tomie „Murcielago”, który łączy w sobie horror / thriller / kryminał / sensację ze słodyczą / urokiem, a tu już kolejny tomik kolejnej mangi – tym razem „Shadows House”, który stanowi podobny miks. Podobny, ale nie do końca, bo tu urok / słodycz łączą się z horrorem. Z fantastyką zresztą też. I robią to, znów, w sposób, który mnie urzeka i zachwyca.
Pora wizytacji to duży problem. A tymczasem niedobory kawy zaczynają zmieniać całą sytuację. W końcu bowiem efekty prania mózgu nie są już tak silne, wspomnienia zaczynają wracać, a wraz z nimi… Właśnie, co?
Słodka, na wskroś urocza bohaterka, nieporadna, ale w ten ujmujący sposób. Zresztą tu i tam może być nieporadna, ale kiedy przychodzi co do czego i trzeba działać, umie kombinować. A działać trzeba tu sporo, bo to miejsce pełne zagadek i tajemnic, a i też pełne niebezpieczeństw. Mroku też. Cienia, cieni, stworzeń, które ludzi mają za swoje lalki – przewidywalny był to wątek, ale cóż – a bohaterowie walczą z tym wszystkim. Próbują się rozeznać. A wraz z nimi rozeznaje się też czytelnik.
Przede wszystkim jednak czytelnik dobrze się bawi. Bo chociaż to horror i wszystko, co napisałem powyżej, może sprawiać mocniejsze wrażenie, w rzeczywistości to seria bardzo lekka i przyjemna. Prosta wręcz, ale w dobrym tego słowa znaczeniu. Na nudę nie ma tu miejsca, czasem opowieść bywa przegadana, ale na szczęście w absolutnie nienudny sposób, czasem tak dynamiczna, że rozdział łyka się w kilka chwil, gdzieś między zaczerpnięciami oddechu. W oby przypadkach jest to udane i bardzo przyjemne.
Najbardziej manga cieszy jednak oczy. Fabuła jest udana, bywa naprawdę ciekawa, ale to, co najlepsze, to właśnie ilustracje. Dopracowane, dopieszczone, pełne detali. Akcja dzieje się w iście wiktoriańskich klimatach, a autor pieczołowicie dba o stroje, wystrój wnętrz, budynki, ozdobniki… Długo by wymieniać. Nie ograniczają go ramy realiów, wymogi historyczne i tym podobne kwestie. To w końcu horror, fantastyka i fantastyczny jest tu cały świat, jaki kreowany jest na naszych oczach. Ale za to jak kreowany. Z całym tym realizmem, przekonującym bogactwem elementów fabularnie nieistotnych, ale budujących klimat i z urokiem. Bo tego jest mnóstwo, jak już wspominałem.
W skrócie, jest dobrze. Nawet bardzo. Bo zabawa jest udana, bo jednocześnie czasem znajdziecie tutaj coś więcej, a przede wszystkim, bo słodka strona tej serii uzależnia. I czy trzeba czegoś więcej?
|
autor recenzji:
wkp
18.08.2022, 05:59 |