PRZED GŁOWĄ BYŁA POKUSA
Przed rokiem Luko Czakowski zaskoczył nas albumikiem "Głowa" [KLIK]. Teraz wraca do tego samego świata, sięgając po wydarzenia rozgrywające się wcześniej.
Pokazuje je w liczącym 30 plansz komiksie "Pokusa". Głowa godna Picassa pojawia się więc dopiero na końcu. Wcześniej zaś Godlewski przedstawia historię zdołowanego człeka, który lubi rozpamiętywać swoje porażki i trudne chwile spoglądając przy tym w dno butelki. Człeka mamionego wizją nowego, lepszego świata (tytułowa pokusa), który czeka gdzieś za rogiem. Pod warunkiem, że tylko zdecydujesz się, by weń wejść. Świata „wrzucającego” wszystkich do jednego wora.
Świat ten można odbierać na różne sposoby. Dla jednych będzie to szeroko pojęta globalizacja. Dla innych korporacja. Dla jeszcze innych standardy wyznaczane przez konserwatywne społeczeństwo. Mogą to być też ogólnie przyjęte normy, w które „wypada” się wpasować albo też poglądy narzucane przez jedyną, słuszną partię.
I tak, jak przy „Głowie” wspominałem o takich artystach jak Dave McKean czy Pablo Picasso, tak oglądając „Pokusę” miałem skojarzenia z Thomasem Ottem znanym w Polsce za sprawą takich komiksów jak „Exit”, "Cinema Panopticum", "Nowożeńcy" czy też "R.I.P. 1984-2005 [KLIK]. „Pokusa” Czakowskiego to bowiem zrealizowany w czerni i bieli (no i szarościach) albumik, który narracyjnie bliski jest temu, co proponuje szwajcarski twórca. Narracyjnie jest jak dobrze wyprodukowany szwajcarski zegarek - by użyć porównania. Choć graficznie to już nieco inny materiał. Ott bowiem stosuje wyjątkową technikę drapania w czarnym papierze, Czakowski jest bardziej tradycyjny.
Swoja drogą ciekawe, czy „Pokusa” to krótki powrót do świata znanego z „Głowy”, czy też autor ma jeszcze coś w zanadrzu? Mógłby mieć...
autor recenzji:
Mamoń
09.09.2022, 12:56 |