KAFKA, SCHULZ, RYŁKO, RETRO
To tu klimaty znane z Franza Kafki mieszają się z dokonaniami Brunona Schulza czy Jana Potockiego. Tu surrealizm zahacza o dadaizm. Tu też można poczuć się jak w starym kinie. Na chwilę przed jego zamknięciem.
To tu plakat "Cyrk" nie zwiastuje wcale niczego śmiesznego. Tu kobieta o rubensowskich kształtach doprowadza do katastrofy. Tu myszy zastawiają pułapkę na kota a początkujący pisarz próbuje zaprzedać swą duszę diabłu. Niczym słynny bluesman Robert Johnson... Tu dziewczynka przychodzi do detektywa, by pomógł odnaleźć jej zaguboną lalkę. Tu krasnoludki wyszukują co lepszych kawałków sera. Tu wreszcie nieśmiały chłopiec wyrusza, by stawić czoła śmierci...
Wszystko to zmieściło się w zbiorku "Retro" autorstwa Łukasza Ryłki. Zbiorku, gdyż mamy do czynienia z kilkoma krótkimi, niemymi opowiastkami. Zostały jednak przez autora pomyślane tak, by splatały sie ze sobą, przenikały. By jedna wynikała z drugiej. By kolejna była rozwinięciem jakiegoś wątku z poprzedniej. Jakąś wyciągniętą - niby przypadkowo - nitką, z której uda się utkać kolejną historyjkę...
Nie powiem, ma to klimat dzieł przywołanych przeze mnie na początku autorów i stylistyk. Ma też klimat - porównując do filmu - znany ze starego kina. Dostajemy czarno-białe, staromodne, pełne szczegółów plansze. Strony, na których świat realny przeplata się z wytworami wyobraźni. I w pewnym momencie sami zaczynamy się zastanawiać czy to jeszcze autor, czy już nasza głowa zaczyna płatać nam figle. Podsuwa ciag dalszy tego, co dostajemy na planszach.
I świetnie w ten klimat wprowadza okładka oraz tytuł. "Retro" doskonale pasuje do tego, co proponuje Ryłko. A dokładniej... Proponował już przed laty. "Retro" to nowe i wzbogacone wydanie jego komiksu "Śmiercionośni" z 2007 roku. Można wnioskować, że ukazuje się na fali zainteresowania dokonaniami autora po wydaniu jego "Terra Incognita" KLIK. I dobrze. Bo choć "Retro" to inna bajka, stanowi piękne dopełnienie pozwalające lepiej poznać spektrum fabularnych i graficznych możliwości Ryłki.
Andrzej Kłopotowski
autor recenzji:
Mamoń
15.10.2022, 23:41 |