BUG SIĘ ZRODZIŁ… I ROŚNIE W SIŁĘ
Enki Bilal dalej eksploatuje temat świata „po”. W jego najnowszym cyklu to świat, który stracił całą sztuczną inteligencję. Na skutek ataku złośliwego buga.
Bug – czyli „usterka programu, błąd oprogramowania powodujący jego nieprawidłowe działanie” - objawia się 13 grudnia 2041 roku. Jednocześnie wiadomości z wszystkich urządzeń, komputerowych statystyk, encyklopedii oraz baz danych odnajdują się w głowie jednego człowieka. To Kameron Obb, który wraca właśnie z misji na Marsa. Szybko staje się obiektem walki między tymi, którzy chcieliby wpływać na losy naszego świata: politykami, ruchami oraz wyznawcami – wydawałoby się, że upadłych już - idei znanych jeszcze w XX wieku. Elementami w tej rozgrywce stają się też jego bliscy. Jednocześnie w zachowaniu kontaktu pomaga im sam… Bug!
Bilal niby opowiada wciąż podobne histerie. Próbuje w nich ostrzegać. Próbuje pokazywać do czego prowadzi zbyt intensywne wykorzystywanie naszego globu (w trylogii „Animal’z”, „Julia & Roem” i „Kolor powietrza”) czy też zawierzanie wszelakim cudom techniki. To jego głos sprzeciwu wobec tego, co dzieje się na Ziemi. Ziemi, która staje się coraz bardziej wroga za sprawą nas samych. Pokazuje, że katastrofa może nadejść w najmniej spodziewanym momencie. I ma w tym rację. Czy ktoś przewidział pandemię Covid-19 czy atak Rosji na Ukrainę? Czy ktoś jest w stanie przewidzieć co będzie za rok? Za dwa? A rok 2041, w którym zaczyna się „Bug” jest przecież na wyciągniecie ręki!
Wspomniałem przed chwilą o poprzednim cyklu Bilala. Autor niesamowicie w nim „dołował” warstwą graficzną zrealizowaną przy użyciu pasteli. A jednocześnie zachwycał nią. W „Bugu” dalej mamy te samą stylistykę. Obcowanie z nią to przyjemność. Ale „Bug” nie jest aż tak przytłaczający. Daje nadzieję, że chore wizje, idiotyczne, utopijne ideologie padną. Bilal zresztą sam doświadczał jednej z nich – urodził się w Belgradzie, pamięta więc jugosłowiański raj…
„Bug” nie kończy się na księdze trzeciej. Pozostaje czekać na ciąg dalszy. I – nie powiem - ciekawe jak Bilal rozwinie dalej „błękitną” zarazę, jednocześnie dającą oczyszczenie…
Andrzej Kłopotowski
autor recenzji:
Mamoń
07.11.2022, 23:31 |