TAK JAK CORTO MALTESE I TINTIN
Autorzy nie ukrywają swojej fascynacji takimi seriami jak „Gucek i Roch”, „Corto Maltese” czy „Przygody Tintina”. Ich ducha czuć właściwie na każdej planszy komiksu „Przygody Stacha i Janka: Skarb Amazonki”. Mimo tego Marcinowi Bałczewskiemu i Grzegorzowi Weigtowi udało stworzyć się opowieść oryginalną. Co jest największym zaskoczeniem.
Staszek i Janek to marynarze. Na pokładzie łąjby „Roch-78”- pod wodzą kapitana Gucka – lądują w Ameryce Południowej. Tam z kolei trafiają do ekspedycji polskiej hrabiny Radziwiłł-Jones próbującej odnaleźć tytułowy skarb ukryty gdzieś u źródeł Amazonii. Po drodze przemierzając amazońską dżunglę, płynąc zwodniczą – pełną niebezpieczeństw rzeką, zaglądając do wiosek tubylców i zapomnianych grobowców zaznaczonych na mapach wątpliwej jakości. I nie jest to złe, jak mogłoby się na pierwszy rzut oka wydawać. Marcin Bałczewski odrobił lekcję. Naczytał się Hugona Pratta. Ba, nawet nazwał bohaterów na cześć jego i jego najsłynniejszego, komiksowego „syna”! Wykorzystał też wątek nazistów, którzy po wojnie szukali schronienia w Ameryce Południowej. A do wszystkiego dołożył kilka scen, których drugie dni pojmą miłośnicy Janusza Christy, którzy zaczytywali się w „Gucku i Rochu”.
Przyznaję, że to pierwszy komiks Marcina Bałczewskiego z jakim mam do czynienia. Googlując sobie jego nazwisko wyrzuci Wam, że to twórca postmodernistyczny. Pełna zgoda. Za to Grzegorza Weigta kojarzę jeszcze z połowy lat 90. XX wieku, kiedy jego prace można było zobaczyć w nieodżałowanym fanzinie „AQQ”. Pamiętam, że wrażnienie robiły wtedy jego nastrojowe komiksy inspirowane sztuką i literaturą. Później na koncie miał współpracę m.in z magazynem "Komiks i my". Jednak na albumy rysownika trzeba było poczekać kolejne dekady. Dopiero w roku 2021 dostaliśmy jego album „Art gratia artis. Malarstwo z dymkiem”. Teraz z kolei pojawiają się "Przygody..." Przyznam, że wolałem Weigta w czerni i bieli. Drapieżnego, podziemnego. Z jego kolorowymi „Przygodami Stacha i Janka” mam ten sam problem co z pokolorowanymi przygodami Corto Maltese autorstwa Hugona Pratta. Są spoko, są dobrze pokazane, dobrze narysowane. I jest tu wreszcie swoiste ligne claire, z której znany był ojciec Tintina - Herge. Jak komiks mógłby wyglądać w weigtowej czerni i bieli? Może kiedyś autorzy zdecydowaliby się pokazać jakieś próbki?
„Skarb Amazonki” to bowiem dopiero początek przygody ze Stachem i Jankiem. W drugim albumie odwiedzą oni Państwo Środka. A powodem ku temu będzie doktor Paj-Hi-Wo. Znacie? Starsi odpowiedzą, że znają z pana Kleksa. Młodsi - powinni poznać.
Andrzej Kłopotowski
autor recenzji:
Mamoń
11.10.2022, 12:08 |