- Złapałeś coś?
- Tak, przeziębienie.
Piąta już odsłona komiksowej „telenoweli”. Jej bohaterami nie są ani Lubiczowie, ani mieszkańcy bloku z ulicy Wspólnej. To bowiem telenowela dla najmłodszych. A role główne grają zwierzaki z paczłorkowej, lisio-borsuczej rodziny.
„Karnawał” to mądra historia z zimowego czasu w rodzinie tworzonej przez lisicę ze swoimi pociechami i borsuka ze swoimi dzieciakami. Młodemu odbiorcy komiks ma uzmysłowić, że w różnorodności jest siła. Pokazać, że zwierzaki różnych gatunków (a w naszym życiu - potraktowane w różny sposób przez los osoby) mogą ze sobą współpracować, być razem i tworzyć szczęśliwy związek wychowujący dzieciaki – że użyję kolokwializmu – „po przejściach”.
W „Karnawale” autorzy znów stosują kilka fajnych patentów, które pchają serię do przodu. Oto pojawiają się lisi dziadkowie, na co dzień zamieszkujący Norę Spokojnej Starości. Oto ci właśnie dziadkowie wprowadzają odrobinę magicznej aury do zimowej historii. No bo kto, jak nie dziadek, tak „zaczaruje”, że pod kamieniem znajdzie się nagle orzeszek? I kto – jak nie wnuczęta wzorem dziadka – tak zaczarują, że spod kamienia objawi się wiosna?
Oto pojawia się prawdziwa, dziecięca szczerość, kiedy jedno z lisiąt stwierdza, że borsuki „są ponurzy jak ta zima. Martwią się jedzeniem, mrozem i zdrowiem. Wszystkim”. Cudne przełożenie na świat zwierzęcy postrzegania kilkulatków! Oto też pojawia się trochę patentów, które młodzi czytelnicy powinni sobie przyswoić – np. co robić, gdy pod kompanem zabaw zarwie się lód
Komiks duetu Brigitte Luciani (scenariusz) i Eve Tharlet (rysunki) urzeka klimatem fabuły i ciepłem bijącym z poszczególnych plansz. Znalazł też – na szczęście – w Polsce grono odbiorców. Za sprawą rodziców podtykających swym pociechom pod nos dobrze rzeczy do czytania. I słusznie. Kolejny raz bowiem komiks Brigitte i Evy uczy tolerancji, uczy zrozumienia i pozytywnego patrzenia na kogoś – z pozoru – innego.
Andrzej Kłopotowski
autor recenzji:
Mamoń
28.11.2022, 23:27 |