JAK TU NIE KOCHAĆ
W tym całym bałaganie jedno wiem na pewno
Jesteś moją królewną
- Kazik
No nie da się. Tej serii nie kochać się nie udaje, przynajmniej mi. Może do grupy docelowej mi daleko, bo i naście lat to miałem dawno temu, i dziewczyną nigdy nie byłem, ale bez znaczenia. Ja tam emocje lubię, lubię wzruszenia, te romantyczne uniesienia – no miłość lubię, a tu to mam. Przeniesioną na papier, zamkniętą w formie kresek i tekstów. Tuszu. A jednak żywą, pulsującą, działającą i jakoś mnie tak ruszającą, choć przecież czytałem takie rzeczy masę razy.
Ryosuke chce spotkania z Akari. Kiedyś ze sobą chodzili, teraz… Cóż, teraz chłopak chce jej oddać coś, co kiedyś od niej pożyczył. Ale czy to nie czasem jedynie pretekst, a spotkać chce się z nią z innych powodów? Tymczasem Yuna i Rio chcą zrobić sobie niezwykłą randkę, a Akari i Kozuma… No właśnie, co? A nad wszystkim unosi się zimowo-świąteczny duch!
Jak kochać, to na zabój. Jak być z kimś, to do końca, na dobre czy na złe. A jak czytać komiksy o miłości, to takie. Co z tego, że dziewczyńskie, co z tego, że o miłości nastoletniej i życiu nastoletnim, więc i problemach ze szkołą, znajomymi etc. Jakie to ma znaczenie, skoro to wszystko znamy z własnego doświadczenia i sentyment do tego dorzucić możemy, nostalgię, całe to nasze zaplecze emocjonalne i uczuciowe, wspomnieniowe. Ważniejsze jest to, że czasy nastoletniości to czasy największych emocji, kiedy czuło się do żywego – jak to mówią. Większości to mija, zmieniają się, ewoluuję (no mi romantycznie nie minęło, raczej się rozkręciło, może dlatego tak dobrze mi to wchodzi?), a ożywienie ich robi swoje. No a historie takie, jak ta ożywiają. Tętnią tym nastoletnim szybkim biciem serca i bolą bohaterów do żywego, a że się z nimi identyfikujemy, współczujemy im, utożsamiamy z nimi, no to i nas to rusza.
Bo to nie tylko bohaterki przeżywają. Rzecz rozpisana jest przede wszystkim na dwie dziewczyny i dwóch chłopaków. Wszyscy z nich kochają, plączą się w tym wszystkim – niby z tomu na tom sytuacja się klaruje, niby jasne jest wiele, ale i tak gmatwanina to uczuciowa, jaka być powinna – a my im kibicujemy, emocjonujemy się, kiedy im się udaje i kiedy nie udaje, kiedy próbują i kiedy próbować nie chcą. Zmagają się z tym, szamoczą, szarpią. I jest super.
Grafika? Co tu dużo mówić, powiem jak zawsze: króluje tutaj prostota i lekkość, grafiki pozbawione nadmiaru czerni i oszczędne estetycznie mają w sobie jednak urok, a odsunięcie dopracowywania teł na drugi plan pozwala skoncentrować się na postaciach i ich emocjach – czyli na tym, co najważniejsze. W skrócie: warto. Jeśli lubicie emocje, miłość, to rzecz dla Was. A i są zimowe klimaty, a to też in plus.
|
autor recenzji:
wkp
18.11.2022, 06:13 |