ŻYCIOWA PESTKA
Trudnym relacjom na poziomie rodzin i związków przygląda się w swej „Pestce” Lee Lai. Komiksie, który w kończącym się powoli roku zgarnął kilka nagród branżowych.
Na pozór jest OK. Ale tytułowa pestka zawsze skrywa się gdzieś wewnątrz. Jest tą łyżką dziegciu w dojrzałym, pięknym owocu. I – jeśli się jej nie spodziewany – zetkniecie z nią będzie zaskoczeniem. Pięknym owocem zdaje się być związek Bron i Ray. Do czasu, gdy dziewczyny nie natrafiają właśnie na „pestkę”.
Podobnie jest w relacji Bron z ortodoksyjną rodziną, której trudno zaakceptować fakt, że córka jest lesbijką. Trudno też wejść na powrót – po latach odosobnienia – na właściwą ścieżkę w relacji Ray z siostrą. Początkowo łączy je córka tej drugiej. Z czasem łapią wspólny język.
I skutecznie – konsumując owoc – omijają pestkę. Zaczynają rozmawiać, zaczynają łapać kontakt. Odnawiają relacje. Próbują znów żyć „po staremu”. Pytanie tylko czy jest to możliwe? Czy – po latach oderwania, po latach niebytu – da się odbudować zdrową relację? Da się na powrót wrócić na te same tory?
Lee Lai porusza w „Pestce” temat codzienności, która burzy relacje, niszczy związki. Mówi o smutku jaki zjawia się, gdy ktoś nagle znika. Ale też pokazuje potrzebę przestrzeni, możliwości złapania oddechu. Pozbierania do kupy. Inaczej nawet to, co perfekcyjne, stanie się udręką. Ale oddech ten pozwoli próbować wrócić. Próbować znów być. Obok kogoś ważnego. Jednocześnie mówi też, że nie da się uszczęśliwić wszystkich na raz. I że powinniśmy o tym pamiętać czy to w relacji, czy w kontaktach z najbliższymi. Po prostu zawsze gdzieś natrafimy na pestkę…
Nie jest to komiks prosty w odbiorze. Jest ciężki pod względem tematyki. I ciężki rysunkowo. Pochodząca z Australii autorka trzyma się kurczowo podziału planszy na cztery kadry, co nadaje opowieści monotonny, dołujący rytm. Również graficznie trzyma się atmosfery niepewności, niejasności, beznadziei. Na twarzach bohaterek trudno znaleźć emocje. Jedyną odmianą są plansze, gdy Ray - i Bron - „odjeżdżają” w bajkowy świat opiekując się siostrzenicą. Choć nie jest to świat księżniczek i rycerzy, ale demonów i wierszyków typu „Och, gdybym była żabą, wyszłabym za węża, bo żaba bez węża musi się wytężać…”.
Słowem – ciągle gdzieś jest ta pestka… Jak w życiu,
Andrzej Kłopotowski
autor recenzji:
Mamoń
29.10.2022, 23:45 |