CO MA SHERLOCK W GŁOWIE?
Czy znajdzie się ktoś, kto Sherlocka Holmesa nie zna, choćby ze słyszenia? No właśnie. A masa z tych ludzi – podejrzewam, że większość, bo jakże by mogło być inaczej – w ten czy inny sposób lubi jego samego i jego przygody. A te masowo reprodukowane są, powielane, zaszczepiane na nowe grunty… Nie, tym razem nowego lądu seria nie podbija, przygody najsłynniejszego detektywa w dziejach na kartach komiksu obecne są od lat, a przecież trzeba pamiętać, że jeszcze dłużej jest z nami inspirowany nim Batman. Ale seria „W głowie Sherlocka Holmesa” – okej, na razie pierwszy tom, ale myślę, że to się nie zmieni – i tak jest przyjemna i warta poznania. Nie tylko przez zagorzałych fanów postaci.
Sherlock Holmes i doktor Watson wkraczają do akcji! Znów. Zanim jednak to nastąpi, Sherlock się nudzi, nie ma śledztw, nie ma spraw, nie ma stymulantów, więc musi stymulować się sam, dożylnie. I wtedy zjawia się policja, która ma sprawę, ale do Watsona. Mają bowiem problem z pewnym pacjentem, którego dziwnej sytuacji nikt nie jest w stanie wyjaśnić. Sherlock rzuca się w wir pracy, by rozwikłać tę zagadkę. Ale jaki ma ona związek z tym, co dzieje się w okolicy i pokazami magicznymi?
O Sherlocku opowieści komiksowych było już wile. Ile to mamy serii komiksowych z nim na rynku? „Crime Alleys”, „Kroniki Moriarty'ego”, „Sherlock Holmes Society”, „Sherlock Holmes i Wampiry Londynu”, „Sherlock Holmes i podróżnicy w czasie”, „Sherlock Holmes i Necronomicon”, mangowa adaptacja serialu „Sherlock”, komiksowe gry paragrafowe od FoxGames czy mangowy „Moriarty” – pewnie coś pominąłem, ale daje nam to pewien, całkiem niezły wgląd, że materiału jest sporo. Dużo wręcz. A tu jeszcze jedna rzecz, jeszcze jedna seria. I co ma ona nam do zaoferowania? Rzecz prosta, acz genialną w swej prostocie: zanurzenie się w sherlockowy umysł i zobaczenie, jak pracują te jego trybiki, kiedy prowadzi śledztwo.
Pomysł prosty i genialny. Seria? No już tak genialna nie jest, ale bardzo przyjemna już tak. To kolejny, fajny dodatek do legendy, dorzucenie tego i owego, rozwinięcie nieco świata, który rozwijany był bogato przez pisarzy, komiksiarzy, grafików, filmowców, twórców gier… No każdy, kto Sherlocka kochał, dorzucał coś od siebie i dokładnie to mamy tutaj. Ale twórcy znaleźli na to jakiś nowy sposób, przyjemnie. Jest miejsce na zajęcie się postacią i na zajęcie się zagadkami też. Dobrze jest, po prostu dobrze jest. Intrygująco, czasem zakręcenie, jak należy. Na to liczyłem, to dostałem i się cieszę.
Grafika? Przyjemna, może mocno cartoonowa, ale daje radę. Mogłaby być lepsza, mogła być gorsza, tu jakoś pasuje, jakoś z tym współgra, może nie idealnie, ale bez zawodu. Nominacja do Grand Prix de la Critique 2020 chyba w sumie zasłużona. Fajna rzecz i w sumie szkoda, że to tylko niespełna pięćdziesiąt stron, bo chciałby się czegoś grubszego w tym stylu. Ale liczę na dalsze części.
|
autor recenzji:
wkp
06.12.2022, 06:23 |