RYBY, SSAKI, GRYSY I ZAGADKA ZIMNEGO KALORYFERA
Gdybym miał wskazać tylko JEDEN komiks Tadeusza Baranowskiego, który powinien przeczytać ktoś, kto jeszcze nie zna dokonań mistrza, byłby to bez wątpienia album "Na co dybie w wielorybie czubek nosa Eskimosa". Właśnie został wznowiony w powiększonym formacie.
I bardzo dobrze. Baranowski to mistrz zarówno scenariuszowym absurdów, ale i fantazyjnej kreski. Widać to już na okładce. Surrealistycznej, pełnej orientalnych, barwnych roślin (jeden z elementów charakterystycznych dla twórczości autora; w środku jest ich więcej), lian, rybek... No i z wielorybem, w którym dybie Eskimos. A dokładniej z wielorybią wyspą, na której pojawiają się główni bohaterowie komedii: Kudłaczek i Bąbelek oraz Orientmen. To lekka ściema. Na „Na co dybie w wielorybie czubek nosa Eskimosa” składają się bowiem dwie historie. W pierwszej - to „W pustyni i w paszczy” - główne skrzypce gra dwóch podróżników-odkrywców. W drugiej - „Co w kaloryferze piszczy” - iście polski superbohater działający zgodnie z dewizą: Śmieszy, tumani, przestrasza.
Tytuł „W pustyni i w paszczy” to oczywiście nawiązanie do sienkiewiczowskiego „W pustyni i w puszczy”. Dalej nie ma nudnych przygód, ale pełne absurdu komiksy. I pytania stawiane przez Kudłaczka i Bąbelka. Czy słoń może zafortepianić fortepian? Co dusi boa? Który z tygrysów – jagrys, tygrys czy ongrys – jest najniebezpieczniejszy? Czy możliwe jest spędzenie nocy w paszczy krokodyla? Czy wieloryb to ryba, czy ssak? Itd., Itp. "Co w kaloryferze piszczy" z kolei to perypetie naszego, polskiego superbohatera kryjącego się za maską Orientmena. Superbohatera, który musi borykać się z problemami, z jakimi każdy z mieszkańców Polski ludowej borykał się tak naprawdę każdego dnia (słowem - wszyscy byli superbohaterami :) Jak np. z popsutym kaloryferem. Pseudonim bohatera to zresztą jeszcze jedno nawiązanie - tym razem do popularnej kawy "Orient”.
"Na co dybie w wielorybie czybek nosa eskimosa" to kolejny album Tadeusza Baranowskiego wydany w powiększonym formacie. Kilka miesięcy temu Kultura Gniewu wydała w takiej formie "Bezdozme wampiry o zmroku", czyli horror ze Szlurpem i Burpem w rolach głównych. Z kolei Ongrys przygotował "Prapradziadka Hieronima opowieści dziwnej treści czyli skąd się bierze woda sodowa". To wszystkie historyjki z... Kudłaczkiem i Bąbelkiem, tym razem na bazie wydań prasowych, złożone w opasły tom (w "Na co dybie..." znajduje się tylko jedna z trzech opowieści z nimi). Wszystkie te wydania pozwalają przyjrzeć się szczegółom - a tych nie brakuje - na rysunkach. Temu, jak Baranowski bawi się kreacją bohaterów i światów, kompozycją planszy.
Najbardziej zagorzali fani autora będą usatysfakcjonowani.
Andrzej Kłopotowski
autor recenzji:
Mamoń
06.12.2022, 13:49 |