„SIOSTRZANA MIŁOŚĆ”
Wenn Schwesterlein der Arbeit frönt Das Licht im Fenster rot Ich sehe zu durchs Schlüsselloch
- Rammstein
Jak w tytule, no yuri to. Ale i komedia. Proste to, przewidywalne, oczywiste. No ale takie miało być – wymogi gatunkowe można rzec, skoro większość tego typu opowieści jest właśnie taka. Sympatycy yuri będą więc zadowoleni. Owszem, mogło być to coś więcej, mogło się w tym wszystkim znaleźć coś ponad to, ale jest, co być powinno.
Poznajcie Hime Shiraki. To licealistka jakich wiele, chce być kochana, uwielbiana, no typowa egoistka. I to właśnie ona pewnego dnia wpada na niejaką Mai i dochodzi do wypadku. Kontuzjowana Mai okazuje się być menadżerką w Akademii Liebe, a Hime teraz będzie musiała ją zastąpić. A Akademia to specyficzne miejsce. Niby kafejka, ale dziewczyny tu pracujące wcielać się muszą w fikcyjne uczennice równie fikcyjnej placówki edukacyjnej. Jakby tego było mało, muszą okazywać sobie tzw. „siostrzaną miłość”. I się zaczyna…
To nie yuri o siostrach jako takich – to mieliśmy w serii „Citrus” i nadal mamy w jej kontynuacji „Citrus +” – ale tematyka byłaby to zbędna. Nie aż taka to manga. Może i girl love, ale łagodne, żadne hentaiowe zapędy się tu nie znajdą. Lekkie to, nieskomplikowane, szojkowe, skupione i na komedii – choć akurat też łagodnej, albo to taki typ humoru, który mnie zbyt mocno nie śmieszy (bardziej ma momenty komediowe, niż jest komedią) to już sami będziecie musieli ocenić – i na relacjach. A tych jest sporo, są różnorodne, jak bohaterki tej mangi.
Ot tak to rzecz. obyczajowo-komediowa, jakieś wpadki, jakieś pomyłki, jakieś problemy, uczucia jakieś. Tekstu jest tu całkiem sporo, bo sporo bohaterki rozmawiają. Ale nie czuć tu tym tekstem przytłoczenia, choć pewnie niektóre momenty można byłoby pod tym względem skrócić. Akcja nie jest szybka, fabuła dość stateczna. Czyli tak, jak się można po tego typu mangach spodziewać. Dla dziewczyn to w końcu przede wszystkim.
Sympatycznie narysowane, też typowo, bo jakżeby inaczej, miłe jest dla oka. Nie ma tu nadmiaru czerni, choć rastry użyte są z głową i biel aż tak na stronach nie przeważa. Sporo jest za to ozdobników i wszelkich tego typu zabiegów. Tradycyjnie, acz w dobrym stylu.
W skrócie: bez efektu wow, ale i bez zawodu. Jeśli yuri to Wasza bajka, śmiało możecie poznać. Ot tyle.
|
autor recenzji:
wkp
11.02.2023, 06:14 |