NASTAŁY SPOKOJNE CZASY, ALE…
Trzeci tom „Czarodziei i ich dziejów” kończy kolejny etap tej historii. Nie kończy jednak całości. To po prostu kolejny etap, dość zamknięty, nieco inny, rozwijający to, co już znamy, dopełniający, a zarazem wprowadzający w to, co będzie dalej. Na koniec więc tym razem nie czeka nas napis „ciąg dalszy nastąpi”, w tym miejscu można przestać czytać, tym bardziej, że to ostanie komiksy z cyklu, które współtworzył jego twórca, ale jednocześnie jest też na co czekać dalej, jeśli przygody Kaczek i Myszy do Was trafiły.
Miki, Donald, magia, smoki… Niby nastał pokój, niby wszystko jest tak, jak być powinno, ale… Właśnie, zło nie śpi, zagrożenia czają się wszędzie, a nasi czarodzieje będą musieli działać i pokazać na, co ich stać. A okazji do tego będą mieli wiele. A my? My odkryjemy jeszcze co nieco o ich przeszłości i wiele, wiele więcej!
Co tu dużo mówić, choć ten tom nieco różni się od poprzednich – tym razem nie mamy jednej, długiej opowieści, a kilka krótszych, w tym prequel wydarzeń – wszystko tu pozostało takie samo, jak w tomach wcześniejszych. W skrócie? Akcja, przygody, humor, magia, niezwykłości szybkie tempo, przesłanie, puszczanie oka do czytelników z klasyką fantasy obeznanych, wszystko to sprawia, że dostajemy niezły komiks familijny. Bardzo ładnie w swej prostocie narysowany, kolorowy i miły zarówno dla oka, jak i po porostu w odbiorze.
Choć pewne minusy posiada. Bo na początku się to bardzo przyjemnie czytało, ale z czasem widzimy, że to ten sam schemat powielany z części na część. Coś tam trzeba znaleźć, coś zdobyć i tak rozdział po rozdziale na drodze do konkretnego celu. To taka historia, gdy wystarczy przeczytać jedną część i można już czuć się, jakby przeczytało się wszystkie. Zarzut? W pewnym sensie, ale przecież lubimy wracać do tego, co znamy i cenimy i jeśli podobało się dotąd, teraz też nikogo nie zawiedzenie. Po prostu trzeba to lubić.
No i warto parę słów poświęcić wydaniu. Z jednej strony mamy solidną ilość stron, papier kredowy i twardą oprawę, z drugiej tomik ma format typowego „Giganta”, a zatem jest niewielki. Ale dla mnie nie trzeba tu większego komiksu. Wszystko jest czytelne, wyraźne i przyjemne, a w takiej formie bardziej przypomina powieść w twardej okładce, niż komiks, co jakoś pasuje mi do gatunku fantasy.
Ot rzecz dla fanów Kaczek i Myszy. I fantasy. Familijna historia fantastyczno-przygodowa, gdzie dzieje się dużo i ładnie wizualnie.
|
autor recenzji:
wkp
21.03.2023, 05:59 |