BY LEPIEJ ZROZUMIEĆ
Życie młodych artystów powoli posuwa się naprzód. A oni sami odkrywają coraz więcej – także o sobie samych. I tak to się wszystko toczy, w dość leniwym rytmie, wyznaczanym przez kolejne szkolne i życiowe wydarzenia. I takiego akademickiego zacięcia jest w tej serii całkiem sporo. W tym tomie jednak mniej mamy tych edukacyjnych elementów, więcej natomiast skupienia na relacjach między bohaterami. I to odpowiada mi jak najbardziej.
Yatora musi wcielić się w pocieszyciela, bo z Yotasuke źle się dzieje. Jednak jego próby poprawy sytuacji przynoszą jedynie odwrotny skutek. To pozwala mu jednak nieco lepiej zrozumieć siebie samego i… Właśnie, czy to pozwoli mu osiągnąć upragniony cel?
Już tak mam, że jak coś lubię, to o tym czytam. Lubię jakiś film? Reżysera? Scenarzystę? To sięgnę po krytyczną analizę, po biografię, po zbiorku wywiadów, po ich książki. Lubię rysować, malować czasem – okej, lubiłem, zmieniły się moje priorytety – więc chętnie sięgam po historie snute wokół tego tematu (czas, kiedy chętnie czytałem poradniki minął, ale nie powiem, gdyby „Jak powstaje manga” wróciło na rynek, zaczytywałbym się). Stąd chętnie po „Blue Period” sięgam.
No a sięgając po tę serię, odkrywam to i owo. Odkrywam, jak bezlitosny jest świat sztuki i szkolnictwa, ale przede wszystkim odkrywam, jak bardzo uczenie sztuki jest wyzute z artyzmu. Niby to historia obyczajowa, ale przede wszystkim ukazuje nam studenckie życie, kulisy uczenia się sztuki i technik, ale też i ogólnie kulisy tego wszystkiego. No ale pewna treść też tutaj jest. To rzecz dla starszych odbiorców, a zatem nastawiona nie na akcję, a życiowe tematy. Akcja nie pędzi na złamanie karku, ale wczuwa się w temat. A teraz, jak już pisałem, mocniej wnika też w relacje postaci.
Poza tym, jak już pisałem nie raz pewnie, bo w sumie to ważna część tej serii, „Blue Period” pozwala nam poczuć się, jak student akademii sztuk pięknych, odkrywać twórcze życie i ciekawostki. Jeśli zaś chodzi o stronę graficzną serii – a w przypadku opowieści, która traktuje o sztuce jest to bardzo ważne – to nie zawodzi. Może same postacie mają dość osobliwy design, ale jako całość, przetykana pracami innych osób, by ukazać różnorodność dzieł bohaterów, wypada nieźle. Choć powiem szczerze, że ukazywana tu często sztuka współczesna to nie moja bajka. Jakoś brak jej serca, brak ducha, wolę klasykę. Ale to komentarz na marginesie, bo nie te dodatkowe obrazy mniej lub bardziej w tle się pojawiające są ważne, a cała reszta.
Więc kto lubi, kogo ciekawi, sięgnąć może. Bo ciekawy to obraz, kompleksowy i w sam raz do odkrycia edukacji artystycznej. Może i japońskiej, ale jednak mamy tu rzeczy mocno uniwersalne. Więc jak najbardziej się nadaje, jeśli chcecie zobaczyć jak to wygląda, a jednocześnie przeczytać taką obyczajową opowieść dla studentów.
|
autor recenzji:
wkp
28.03.2023, 06:21 |