KIEDY BYŁEM, KIEDY BYŁEM MAŁYM LUCKE'M! HEJ!
Ten mały koleś w przydużym kapeluszu to Luke. Lucky Luke. Tylko, że występujący jako Lucky. Kid Lucky.
Ma jednak przygody nie mniej szalone i nie mniej zaskakujace niż Luke. Lucky Luke. Ten duży. Stara się już o to Achde - jeden z następców Morrisa, którzy zresztą na pomysłach Morrisa bazuje. Przynajmniej tak mówi dopisek na stronie tytułowej. Nie powinno to dziwić. Tak, jak mamy przecież funkcjonujace obok siebie serie "Sprycjan i Fantazjusz" oraz "Mały Sprytek" (choć szkoda, że nie funkcjonują na naszym rynku), tak śmiało sprawdza się też patent na kowbojski cykl z tym samym bohaterem, ale w wieku "rozjechanym" o kawałek czasu.
Z tego "rozjechania" powstała pokaźna liczba historyjek spod szyldu "Kid Lucky". Ich czwarty zestaw - "Podążaj za strzałą" - to kolejna porcja jednoplanszówek (z małym wyjątkiem). Humorystycznych, ale i z podbudową historyczną, związaną z podbojem Dzikiego Zachodu. Są więc dyliżanse, indianie, szamani, zabawy w saloonach czy przepis na lizaki. Dochodzi też do próby sprawdzania, czy nasz mały kowboj rzeczywiście strzela szybciej od własnego cienia...
"Kid Lucky" to dopełnienie dorosłego Lucky Luke'a. A że w serii głównej do przedstawienia zostało coraz mniej albumów, dopełnienie tym bardziej przyjemne, że pozwala dłużej obcować z nieśmiertelnym bohaterem.
autor recenzji:
Mamoń
26.04.2023, 13:30 |