CEDRYK I MIŁOŚĆ
Trzeci (z co najmniej jedenastu, jeśli wszystko dobrze pójdzie) tomów „Cedryka” to zbiór albumów z lat 1996-1998. Ale, jak zawsze, kolejność, daty, cyferka na okładce – nic z tego nie ma znaczenia. wszystko tu jest od siebie niezależne, niepowiązane i nadające się do odkrywania bez względu na całą resztę. Więc tak, śmiało możecie brać się za serię od tego tomu. I tak, brać się warto, bo świetna jest, zabawna, niegłupia, mająca w sobie i urok, i charakter. I w ogóle.
Cedryk jest psotny. Ale Cedryk jest także uczuciowy. I kocha. Przede wszystkim podkochuje się w Chen, swojej koleżance, którą ciągle próbuje zdobyć. Problem w tym, że z jego szczęściem zawsze w coś się wpakuje i ośmieszy. Ale kocha też rodziców i dziadka. i… No i tu też średnio mu okazanie tej miłości wychodzi. Ale czasem wiele przecież nie trzeba, by inni zrozumieli nasze uczucia, prawda? A poza tym, można dostarczyć im wrażeń też w inny sposób, czasem nieświadomy.
Wydawanie „Cedryka” w Polsce zaczęło się w roku 2002 nakładem oficyny „Twój komiks”. Do września 2003 wyszły wówczas trzy pierwsze albumy z serii. I tyle. Egmont za serię wziął się w zeszłym roku, podejmując się wydania zbiorczych tomów, w których znaleźć można było po trzy oryginalne albumy. A zaczął od części 4-6. I tak po kolei leci z nimi dalej. Czy wznowie te pierwsze trzy? Mam nadzieję, bo naprawdę bardzo to dajny cykl. Ale na razie mamy ciąg dalszy i chyba każdy czytelnik bawi się znakomicie.
Czytając tę serię teraz, żałuję, że nie było jej na naszym rynku, kiedy sam byłem dzieckiem. Bo to wieczne dziecko we mnie nawet dziś bawi się znakomicie. „Cedryk” to typowa klasyka europejskiego komiksu chłopięcego, można by rzec. Typowa komedia familijna środka z chłopięcym bohaterem, nie za grzecznym, psotnym właściwie i to bardzo, pakujący się w wiele sytuacji, które napędzają serię i komediową jej stronę itp. Ale wszystko to ma w sobie coś więcej, niż tylko śmiech i żarty, bo jak każda dobra seria dla wszystkich, niesie ze sobą sporo dydaktyzmu.
I tak to się toczy. Już od 35 albumów, wydanych na przestrzeni trzydziestu czterech lat, a to jeszcze nie koniec, bo seria przecież wciąż powstaje. I fajnie. A że to naprawdę dobra rzecz, chyba nie muszę Was już przekonywać. Powtarzałem to do znudzenia już powyżej, więc chyba każdy zrozumiał. Dorzucę jeszcze tylko, że komiks jest bardzo przyjemnie rysowany – tu też króluje klasyczne podejście, cartoonowe, barwne, pełne obłości, ale jakże ujmujące. No taką klasykę to się po prostu lubi i tyle, co tu dużo mówić/
I to dobre podsumowanie tego tomu. I tej serii. Fajna rzecz, którą się lubi. I to za bardzo wiele rzeczy.
|
autor recenzji:
wkp
05.05.2023, 06:14 |