GRA O DOM CIENI
Akcja w „Shadows House” zagęszcza się jeszcze bardziej. I jeszcze bardziej nakręca się to wszystko. a jednocześnie seria zachowuje ten swój charakter, który polubiliśmy w niej od początku, więc pozostaje i urocza, i przyjemna, i nastrojowa – i pomysłowa też pozostaje. I fajnie się to czyta, choć oczywiście taką estetykę trzeba lubić.
Walka o władze trwa. Gdy wiadomo już wszystko na temat mocy sadzy, budynek domu Shadows staje się nie tylko areną poważnych rozgrywek, ale też i celem samym w sobie. Czy dzieciom uda się nad nim zapanować?
To już dwunasty tomik, więc właściwie odnośnie samej mangi zostało właściwie powtarzania już tego samego. Choćby, że to seria nieskomplikowana. Albo, że to rozrywkowa opowieść, która z założenia jest historią dark fantasy na granicy horroru, ale przynależności gatunkowe schodzą tu na dalszy plan. Więc nie straszy to to, ale i nie miało, choć klimat ma. Jest też lekkie, bywa zabawne, cały czas jest za to urocze i ujmujące. Akcja? Tak. Zagrożenie? Tak. Ale jednak wszystko to nie atakuje nas mocno, nie przytłacza. Jest częścią świata i tyle. czymś naturalnym, co przyjmujemy jako zwyczajne.
Liczy się więc nie to wszystko, a dobre wykonanie. A to się udało. Mroczne elementy, wiktoriańską estetykę i tego typu klimaty podlane zostają czymś, co w konsekwencji przypomina bardzo dziewiętnastowieczne historie dla dzieci i młodzieży. No bo tak: wielka willa, ułożeni państwo żyjący według ściśle określonych zasad, ich służba w postaci głównych bohaterów, którzy są co prawda lalkami, ale w niczym nie ustępują typowym dziecięcym postaciom ciekawym świata i żądnym przygód. no i picie – kawy zamiast herbaty, ale w rytualny wręcz sposób. A jeszcze wiktoriańsko wszystko to wygląda przecież. I to jak wygląda!
No właśnie, grafika to najlepsze, co ta manga ma do zaoferowania. Pisałem o klimacie, uroku, słodyczy, nastroju, akcji no i wszystko widać właśnie najmocniej w szacie graficznej, która jest dopracowana, pełna detali i klimatu, a także lekkiej, prostej cartoonowości, która podkreśla tę ujmującą stronę serii. Super to wygląda, w oko wpada, robi wrażenie – widać zresztą choćby po samej okładce przecież.
Ot urocza historia z nutą czegoś mroczniejszego. Coś, jak i poprzednia manga autora, „Kuro”. Podobne klimaty, podobna akcja, wszystko podobne, a jednocześnie trochę inne. A zabawa, tak czy inaczej, udana jest i chętnie do niej wracam.
|
autor recenzji:
wkp
21.04.2023, 06:02 |