DO LASU. Z THOMASEM OTTEM
Mistrz rysunkowej narracji powraca z nowym albumem. "Las" to wręcz filmowa miniaturka o przełamywaniu strachu, zawieszona na granicy życia i śmierci.
"Las" to miniaturka z racji objętości. Nowy album Thomasa Otta liczy zaledwie 25 plansz. Składają się na historię chłopca uciekającego z pogrzebu dziadka do lasu. Lasu, kóry zamiast dawać schronienie, staje sie miejscem wypełnionym grozą. I lasu, gdzie niespodziewnie czeka na niego ten, który podobno ma być wkrótce złożony w grobie...
Ott kreśli więc jeszcze jedną przewrotną historię, do jakich przyzwyczaił czytelników takimi komiksami jak "Exit", "Cinema Panopticum" czy "Nowożeńcy". Choć nieco inną od swoich mrocznych dzieł. W "Lesie" tli się nadzieja, jest jakaś więź, pojawia się ciepło. I to może być spore zaskoczenie dla tych, którzy śledzą - za sprawą Kultury Gniewu - komiksy Otta regularnie.
Napisałem, że "Las" to objętościowa miniaturka. Jednak każda z 25 plansz (każda plansza jest jedną, dużą grafiką) to małe dzieło sztuki. Ott to mistrz drapania. W pomalowanych na czarno planszach wydrapuje białe kreski budujące niepowtarzalny nastrój. Stylistycznie jest nie do podrobienia. I graficznie to uczta dla oka.
Dla miłosników Otta - rzecz musowa. Dla miłośników mrocznych opowieści - też. A dla tych, którzy nie mieli do tej pory doczynienia z dokonaniami Szwajcara - okazja, by spróbować czy chcą wejść w jego mroczne światy na dłużej.
Andrzej Kłopotowski
autor recenzji:
Mamoń
17.04.2023, 22:03 |