PIRACI POWRACAJĄ
Koziarki i Ruducha wracają z drugim tomem „Piratów z Wysp Szczęśliwych”. Co prawda nadal najbardziej czekam na kolejną odsłonę „Kapitana Szpica”, ale i „Piraci”, choć nieco inni to też moja bajka i chętnie do nich wróciłem. I co? I fajnie jest. Taki komiks w sam raz na zbliżające się wakacje, coś dla całej rodziny, gdzie dzieciaki znajdą komediowo-przygodową opowieść, a dziadersi wychowani na peerelowskich komiksach sporo sentymentów. I chociaż głównie to właśnie do takich sentymentalnych osób rzecz jest kierowana, nadal to po prostu sympatyczna rozrywka.
Więc tak – wszystko zaczyna się od naszej drogiej Van Damki, której ślub zbliża się wielkimi krokami. I wszystko może fajnie się ułożyć, ale i posypać też się może. Co z tego wyniknie? Tego dowiemy się z czasem.
Tymczasem zaś, jak to mówią, piraci chcą się trochę rozruszać. Kapitan Huk chce co prawda zemsty, ale nie ma na razie zamiaru rzucać się w oczy gubernatorowi Van Damowi, trzeba więc poszukać sobie nowych przygód, ot choćby na północy. Ale co tam czeka na naszych bohaterów? I do czego wszystko to razem wzięte doprowadzi?
Błękit nieba, żółć słońca, woda też błękitna, soczyste rośliny, złocisty piasek plaży i kolorowa zbieranina bohaterów. Tak to się w skrócie wszystko przedstawia. Na poły parodia, na poły hołd, przenosi nas w klimat komiksów z czasów PRL-u, ale z nieco bardziej absurdalnym humorem. Specyfika dowcipów tej serii nie jest dla każdego, zdaję sobie z tego sprawę, poza tym to komiks, w którym treści jest więcej, niż wskazuje na to ilość stron, bo autorzy nie żałują nam tekstu i zagęszczenia akcji, jak i samych rysunków na stronach, ale tak to właśnie powinno wyglądać.
Oczywiście, kto czytał „Kapitana Szpica”, zauważy, że tego absurdu, jak i odwołań do konkretnych dzieł jest tu mniej. PRL widoczny jest bardziej w ogólnej estetyce, niż czymkolwiek innym, ale to i dobrze. Odmienna nieco od wcześniejszych dokonań twórców, ale z nimi spójna, bo podana z autorskim sznytem, który mi się podoba – taka właśnie jest to propozycja. No jest w tym coś fajnego, budzi to wspomnienia i w sumie cieszę się, że jest obecnie na rynku miejsce dla takich komiksów.
A że ładnie to zilustrowane, też w takich peerelowskim klimacie, gdzie jest cartoonowo, ale i gęsto na tych kadrach i gdzie prosty kolor, bez komputerowych fajerwerków, fajnie do tego pasuje, zachęcam. Trzeba to lubić, ale jeśli się lubi, będzie się zadowolonym. Ja jestem i jak widać, chętnie wracam.
|
autor recenzji:
wkp
31.05.2023, 05:53 |