Nic Ropucha nie pokona,
Gdy za kierownicą siądzie!
Gronostaj ze strachu kona,
Łasice czmychają w pędzie.
Łubu-Dubu w brzuch,
Hopla raz przez nogę!
Łap, cap, bęc i buch,
Ropuch sieje trwogę.
Gdyby Kenneth Graham mógł zobaczyć co z jego tekstu wyczarował Michel Plessix, pewnie rzekłby: "Dobra robota". Tą dobrą robotą jest komiksowa wersja powieści "O czym szumią wierzby".
Czwarta odsłona serii - "Nieproszeni goście" - zaczyna się od trzęsienia ziemi. Uratowany z topieli ropuch postanawia porzucić szalone życie, odstawić na bok szybkie samochody i zająć się - jak na obszarnika przystało - ziemią. Sęk jednak w tym, że jego posiadłość zajęły łasice, kuny i gronostaje. Jak do tego doszło? Plessix posiłkuje się w przywołaniu tej historii dziennikami kreta. Śledzimy je razem z Ropuchem, przewracając strona po stronie. To tak odnośnie wprowadzenia retrospektywy. Wracając do głównej narracji - Ropuch ani łasicy, ani kunie, ani gronostajowi nie popuści. Słowem - będzie bijatyka! I to jaka!
"Dobra nasza, z serem kasza". To hasło krecio - borsuczo - szczurzo - żabiej ekipy próbującej odbić rezydencję Ropucha. Bo hasło to podstawa, by iść zwartym szeregiem i mieć zapał do walki. Reszta to już improwizacja. Najważniejsze, że taka, która przynosi skutek. Ropuch znów wraca więc do siebie zaś wierzby mogą szumieć o tym, co działo się w trakcie bitwy...
""Nieproszeni goście" to niestety już ostatni tomik komiksowej adaptacji tekstu Kennetha Grahame'a. Adaptacji, która ukazuje się w dziecięcej serii "5+ Mój pierwszy komiks", choć śmiało zasługuje na szyld "Mistrzowie Komiksu" czy "Plansze Europy". Powtarzam to, by miłośnicy dobrego komiksu i dobrej literatury w komiksie nie zrazili się znaczkiem na okładce i nie przegapili rzeczy wartej uwagi. Tak fabularnie, jak graficznie.
Dodać też trzeba, że z Plessixem nie żegnamy się na długo. Na końcu albumu pojawia się zapowiedź jego następnego komiksu. A będzie to pierwsza odsłona kolejnego cyklu - "O czym szumią piaski".
autor recenzji:
Mamoń
05.07.2023, 23:10 |