„Ziomuś, gdzie ty byłeś, jak cię nie było?”
Maupa
No właśnie. Jeżu, gdzie ty byłeś, jak cię nie było” Bo przecież nikt nie uwierzy w bajkę, że Jurek - Jeży Jurek - szukał własnego „ja”. Że odkrywał sekrety umysłu medytując. Że testował ciało w Himalajach. Albo, że mierzył się z demonami przeszłości na psychoterapiach. A jeśli nawet czytelnicy uwierzą w te bajki to i tak skwitują je słowami, że wszystko to mieści się w jakże pojemnym haśle „Odwyk”…
No bo z Jeżem Jerzym (TYM Jeżem Jerzym) niczego nie można być pewnym. Nawet tego, że 2+2=5… Ani tego, że powstrzyma falę apostaty wśród… księży. I tym samym znów sprawi, że na polskiej Ziemi - tej Ziemi - zapanuje spokój i dobrobyt. Dziwne... Przecież oglądając o 19.30 program pierwszy zapewniani jesteśmy, że mamy i spokój i dobrobyt... Ale że jeżowi z piekłem nie po drodze, staje na wysokości zadania i sprowadza znanego mu księdza-egzorcystę na dobrą (czytaj: złą) drogę.
Podobnie jest też przy okazji próby zarobienia przez naszego Jurka kasy na ogarnięcie podstawowych zobowiązań. Złą drogą okazuje się być udział w turnieju „Znany ryj wali w ryj”. Lepsza byłaby spokojna „ziołoterapia” otwierająca umysł, niż mordobicie ze Stefanem (TYM Stefanem), z którego Jurek wyjść cało nie ma prawa. Złą drogą okazuje się być też ścieżka, którą Jerzy podążył po premierze pełnometrażowego filmu z nim w roli głównej. No bo gdyby była dobrą, czy teraz wracałby, by ciułać kasę "grając" w zeszytach komiksowych?
Zeszytach, bo oto "Jeż Jerzy" debiutuje w tej właśnie formie. Rafał Skarżycki i Tomasz Lew Leśniak po latach wracają do regularnego tworzenia nowych przygód ze swoim najsłynniejszym bohaterem. "Kolczastym", który przed laty brylował na łamach "Slizgu" (w wersji dla dorosłych) i "Świerszczyku" (w wersji dla dzieci). W komiksach, które przypominane są w ramach "Dzieł zebranych".
Nowy "Jeż Jerzy" z pewnością ucieszy tych, którzy na tanich gazetach kupowali archiwalne "Ślizgi", by zobaczyć co też tym razem wymyślili Skarżycki i Leśniak (a później czytali te historie w albumowym wydaniu Egmontu). Po zeszytówkę z pewnością sięgną też ci, którzy są już po lekturze "Dzieł zebranych" publikowanych przez Kulturę Gniewu (cztery tomy serii są już na rynku, piąty - ostatni - w przygotowaniu).
Ba, zeszytówka staje się właśnie ich naturalnym suplementem. W dodatku trzymającym klimat.
Andrzej Kłopotowski
autor recenzji:
Mamoń
12.06.2023, 21:42 |