SIŁA SIÓSTR
Przed nami mocny debiut. „Trzy siostry” to bowiem oficjalny, papierowy debiut Anny Poszepczyńskiej.
Pierwsze zaskoczenie? To komiks stworzony przez rodzimą autorkę. Drugie zaskoczenie – chyba jeszcze większe – to komiks "drukowanej" debiutantki. Dostajemy komiks o trzech siostrach – Olży, Lenie i Dominice. Po śmierci rodziców dwie pierwsze opiekują się najmłodszą z nich. Przykutą do łóżka, cierpiącą na nieuleczalną chorobę jaką jest zespół Verdura. Nie szukajcie informacji na jej temat wpisując nazwę w Google. To jednostka chorobowa wymyślona przez autorkę. Na tyle silna, że najmłodsza z sióstr potrzebuje ciągłej opieki. Dwie pozostałe próbują stanąć na wysokości zadania. Próbują radzić sobie z codziennością. Z uciążliwościami, jakie wiążą się z obcowaniem z osobą niepełnosprawną czy śmiertelnie chorą.
Jak choćby poświecenie. Poświęca się Lena, która całe dnie spędza z Dominiką. Chwytając się chałtur, ale jednocześnie będąc „przyklejoną” do łóżka swej siostry. Nieco inaczej jest z najstarszą z sióstr, z Olżą. Jedną nogą jest obok chorej siostry. Drugą próbuje wychodzić z domu, gdzie wszystko jest podporządkowane chorobie. Mamy poniekąd dwa sposoby patrzenia na chorobę. Lena miota się, próbuje znaleźć opiekę jakby nie przyjmując do wiadomości, że siostra umrze. Olża z kolei ma świadomość, że w pewnym momencie będą musiały zmierzyć się z tematem śmierci.
„Trzy siostry” to komiks naszkicowany ołówkiem, podbity pojedynczymi kolorami. Utrzymany jest w mangowej stylistyce. Tła, miejsca, stroje są wyrysowane bardzo realistycznie. Z kolei twarze postaci są inspirowane komiksami z dalekiego wschodu właśnie. Podobnie jak w mandze ważne są onomatopeje – część z nich Anna Poszepczyńska wymyśla sobie.
Komiks został opowiedziany z kobiecą wrażliwością. Autorka dozuje emocje – by w odpowiednich momentach uderzyć w emocje czytelnika. By poruszyć te najbardziej czułe „struny”. By opowiadać o traumach. Dać miejsce na to, by czytelnik – przenosząc je na siebie – zaczął mieć wyrzuty sumienia np. za własne zachowania z przeszłości.
Poszepczyńska za sprawą swego komiksu staje w jednym szeregu najważniejszych obecnie autorek na naszym rynku. Mam na myśli Aleksandrę Herzyk (od pierwszego tomu serii „Wolność albo śmierć” oraz zeszytu „Marsz”) i Unkę Odyę (cykl „Brom”). A że proponuje zupełnie inny rodzaj opowieści – dramat obyczajowy - pokazuje jeszcze jedną odsłonę komiksu kobiecego znad Wisły.
Andrzej Kłopotowski
autor recenzji:
Mamoń
06.06.2023, 00:11 |