GARFIELD NA OKRĄGŁO
A long, long time ago,
In the land of idiot boys,
There live a cat, a phenomenal cat,
Who loved to wallow all day.
No one bothered him
As he sat, content in his tree.
He just lived to eat 'cause it kept him fat,
And that's how he wanted to stay.
- The Kinks
I jest jeszcze „Garfield” to kolekcji. Całkiem szybko, bo poprzednią część mieliśmy w maju, a przecież wcześniej części ukazywały się w półrocznym odstępie. Więc jest się z czego cieszyć, bo szybko, ale przede wszystkim wyśmienicie. „Garfield” w końcu to genialna seria, jedno z największych dokonań w swoim gatunku. Coś, co bawi, śmieszy, ale i urzeka głębią. Coś dla każdego i dla wszystkich. A piętnasty tom to po prostu kolejne przypomnienie z jak doskonałym tworem mamy tu do czynienia.
Tłusty kot. Jego nieudolny właściciel, który nie może umówić się na randkę. I cała reszta. Żyją dzień po dniu, starają się i jakoś… No jakoś to jest. Prawie.
„Garfielda”, jak wiele takich codziennych pasków komiksowych z gazet – i niejedną serię familijną też – łatwo jest ogółowi zignorować, przylepiając etykietę „komiks dla dzieci” i tak to zostawiając. W innym podejściu nie pomagają ani słabe filmy kinowe, ani wszelkiej maści inne produkcje, skierowane do najmłodszych. A tymczasem Garfield, choć przecież dla wszystkich, choć cartoonowy i zabawny, to zarazem i rzecz, która z przerażającą niemal dosadnością piętnuje nasze cechy i obrazuje rzeczywistość, w jakiej żyjemy.
Bo ta seria to taki odpowiednik komiksu dla dzieci, ale skierowany do dorosłych. Może nie porusza drażliwych kwestii, o których dzieci czytać nie powinny – nie ma tu seksu, przemocy (przynajmniej nie ma jej w formie, która byłaby nieakceptowalna w opowieści, po jaką sięgnąć mogą dzieci), ale jest dojrzała satyra na wszystko. Na randki, na pracę, na codzienne życie, telewizyjną papkę, problemy… Można by długo wymieniać. Dorośli znajdą w tym gorycz, znajdą w punkt trafioną prześmiewczość i całą masę prawdy, często takiej, z którą sami niechętnie się mierzą. Ale jednocześnie, jak pisałem, sięgnąć może każdy i dzieci jak najbardziej też. Dla nich to po prostu będą perypetie grubego, leniwego kota i jego właściciela, któremu nic w życiu nie wychodzi. I każdy czytelnik, niezależnie od wieku, po prostu znajdzie tu coś dla siebie – coś innego, albo coś, co z wiekiem będzie zupełnie inaczej odczytywał, bawiąc się coraz lepiej z każdym kolejnym do serii powrotem.
Kolejne plusy są takie, że świetnie jest to wszystko zilustrowane i znakomicie wydane. No i przy okazji też to, że każdy tom, każdą stronę i każdy pasek można czytać niezależnie od siebie, nic przy tym nie tracąc. Wielka to sztuka, ale autorowi udało się ją osiągnąć. I chociaż wiele jest komiksów prasowych, wiele wielkich opowieści opartych na tym samym i tak samo podchodzących do tematu – ot choćby takie „Fistaszki”, równie genialne co dzieło Davisa – „Garfield” bezwzględnie należy do największych z nich. Można czytać na okrągło.
|
autor recenzji:
wkp
26.07.2023, 13:20 |