KRÓTKO I NA TEMAT
Walka trwa. Walki trwają. I trwa zabawa. Główna seria to już leci na takiej petardzie, że nie ma tam za bardzo czasu na humor, bo dynamika, bo walka, bo dramaty i tragedie, więc fajnie, że są dodatki takie, jak ten. Tu niby nadal jest dynamicznie, ale z luzem, niby do serii, ale jednocześnie tak niezobowiązująco, że i niezależnie sięgnąć też można. No i chociaż to nie poziom głównego cyklu ani też zakończonego już dodatku do niej – „Vigilante” – nadal zabawa jest udana i warta poznania i polecenia, jeśli cykl albo bitewniaki lubicie.
Bohaterowie nadal się szkolą. I nadal biorą udział w kolejnych misjach. Tak w skrócie. Co tym razem na nich czeka? A współpraca z inną klasą! A na tym przecież nie koniec. Co wyjdzie z tej rywalizacji?
Walka, walka i trochę walki. I tak to sobie leci. O ile „Vigilante” pod każdym względem starało się iść własną drogą, pozostając jednocześnie spójne z „My Hero Academią”, o tyle „Team-Up Missions” usiłuje naśladować pierwowzór, jak może. A na pewno tę jego część, którą znamy z początkowych tomów, gdzie wszystko było lżejsze, prostsze i zabawniejsze. Jednocześnie i tak wypracowuje sobie coś własnego w tym charakterze, bardziej niezobowiązującego i nonszalanckiego.
I fajnie to gra. Taka forma oddechu od epickich wydarzeń z głównej serii, ale też i po prosu całkiem sympatyczny shounen. Ten tom jest jeszcze bardziej różnorodny, niż poprzedni, więc w sumie każdy fan gatunku znajdzie coś dla siebie – łącznie z tymi, którzy mają ochotę na iście wakacyjne klimaty, bo i takie coś się tutaj znajdzie. I całkiem fajnie to wypada, czasem można by nieco mniej tekstu rzucać czytelnikowi, ale taki już urok „MHA”, gdzie dialogów zawsze była masa, więc to jedynie taka uwaga gdzieś na marginesie.
A reszta fajna jest. I graficznie też, bo rzecz stara się być jak najbliżej oryginału pod tym względem i całkiem nieźle jej to wychodzi. Aż takich detali i dynamiki to to nie ma, ma za to więcej ekspresji i szaleństwa. I dobrze, jakoś to tutaj pasuje, nawet te takie przestylizowane strony tytułowe mają w sobie coś.
I w zasadzie to tyle. Kilka fajnych historyjek, dodatkowo one-shoty i niezła zabawa z postaciami, które znamy i lubimy. Miła odskocznia i dopełnienie tego, co już znamy. Krótko i na temat – tak to wszystko można podsumować.
|
autor recenzji:
wkp
26.07.2023, 05:58 |