HOUSTON? MAMY PROBLEM
Przemysław Truściński KLIK narysował już kiedyś krótki komiks o tym, że Amerykanie wcale nie byli pierwsi na Księżycu. W stworzonym do scenariusza Marcina Jabłońskiego "Podboju Księżyca" prekursorami mieli być Niemcy, którzy zatknęli na srebrnym globie flagę ze swastyką. Pat Perna (scenariusz) i Fabien Bedouel (rysunki) w "Kosmosie" pokusili się o liczącą koło 200 stron opowieść o podboju kosmosu. W rolach głównych wystąpili Amerykanie i Rosjanie.
Wkręcają nas, że fabułę oparli na aktach odtajnionych dopiero po upadku Muru Berlińskiego i pierestrojce, na jaką postawił Michaił Gorbaczow. Na aktach, które skrywane przez dekady gdzieś w kremlowskich sejfach wypłynęły rzucając nowe światło na to, do czego doszło 20 lipca 1969 roku. Z dokumentów ma bowiem wynikać, że pierwsza stopę na Księżycu postawiła niejaka Tatiana Teremchariowa. I to ona wbiła w księżycowy pył sztandar. Ten czerwony, ze złotymi sierpem, młotem i pięcioramienną gwiazdką z lewym, górnym rogu.
I tę właśnie alternatywną wersję podboju Księżyca kreuje Pat Perna. "Odtwarza" przygotowania prowadzone przez radzieckich specjalistów od lotów kosmicznych. Przedstawia historię głównej bohaterki (to ta dziewczyna z okładki, wychowywana w kołchozie nad Wołgą, od małego zafascynowana kosmosem) i jej towarzyszy, z którymi rusza w kosmos na pokładzie statku "Łunnyj Korabl". I ląduje na Ksieżycu, ku chwale radzieckiego narodu i partyjnych towarzyszy. I ku zaskoczeniu Neila Armstronga, który - podobnie jak Houston - ma problem...
"Kosmos" to przewrotne science fiction. Punktem wyjścia jest lądowanie na Księżycu załogi Apollo 11 a także ikoniczne ujęcia ze srebrnego globu, które przeszły do historii. Science fiction dosłowne, gdzie nauka (i historia) ściera się z fikcją. Miesza się z dopisaną propagandówką będącą próbą napisania radzieckiej wersji podboju kosmosu. Perna - francuski scenarzysta - ma pomysł na splecenie wątków autentycznych z wymyślonymi. Tym drugim nadając "autentyczności".
Znakomicie w "Kosmos" wszedł rysownik, Fabien Bedouel. To zasadniczo czarno-biały album (z dodatkiem barwy niebieskiej, gdy pojawiają się "gadające głowy"). Album pełen dużych kadrów, dzięki którym udaje mu się pokazać kosmiczną pustkę, kosmiczną ciszę. Przestrzeń, z którą mają do czynienia i Amerykanie i Rosjanie. Dodatkowo ucieka w cienie, dzięki którym odrealnia realne przedstawienia postaci. Do tego dochodzi techniczna wręcz elegancja przy pokazywaniu statków kosmicznych.
Alternatywna historia podboju kosmosu to album dla miłośników fantastyki w komiksie. Jednocześnie też propozycja dla zwolenników historii alternatywnych.
Andrzej Kłopotowski
autor recenzji:
Mamoń
24.07.2023, 13:24 |